Zero spiny. Zero parcia. Zero stresu. No, może poza jednym - gotowością Kai. U mnie temat odpieluchowania pojawia się co kilka lat, bo jakoś tak wychodzi, że kiedy jeden maluch wychodzi z pieluch, to pojawia się kolejne dziecko. I tak się kręci. Nie jestem specjalistką, piszę tylko na podstawie swojego doświadczenia. Choć uważam, że właśnie dzięki temu, że będę to przechodzić już któryś raz, to mogę się wypowiedzieć. Wiem na pewno, jakich błędów nie popełniać. Nie opowiem Ci żadnych spektakularnych historii, bo z Matyldą i Kajetanem poszła gładko, szybko i przyjemnie. Co zafunduje mi Kaja, to się dopiero okaże.
Dużo się mówi o gotowości dziecka do odpieluchowania, a co z rodzicami? Powiem Ci szczerze, że przy tym całym procesie najważniejsze dla mnie było to, czy mi się chce, czy nie. Pamiętam, jak to było pierwszy raz. Kiedy zaczynałam z Matyldą - wymagało to ode mnie sporo czasu i chęci, teraz jest jeszcze dwójka dzieci do ogarnięcia, więc na pewno nie będzie łatwiej, ale myślę sobie też, że jak przyjdzie ten dzień, kiedy faktycznie zdejmiemy pampersa, to pójdzie w miarę szybko, bo Kaja gotowość wykazuje już od jakiegoś czasu. Póki co,
pieluszki jednorazowe są nadal w użyciu. Mieliśmy okazję przetestować nowe
chusteczki i pampersy
Huggies. Chusteczki nawilżane tej firmy stosowałam przy Mati, kiedy była mała, pieluch używałam pierwszy raz. Jestem z nich naprawdę zadowolona, bo jakościowo, to rewelacja, są mega chłonne i bardzo dobrze skrojone. Mają świetną gumę w tylnej części, która jest też porządnie elastyczna. Poza tym na plecach, gdzie jest właśnie ta guma nie ma warstwy żelowej, co świetnie się sprawdza, bo nie powoduje, że pampers jest wypełniony po brzegi. I choć pieluszki są u nas w tej chwili cały czas w użyciu, to mam zamiar w końcu zacisnąć zęby i wziąć się za porzucanie pieluszki przez Kaję. Najważniejsze jest jednak to, że ja naprawdę nie mam z tym problemu, że trzylatek nosi jeszcze pampersa. Niech nosi. Każde dziecko jest inne, potrzeby każdego rodzica też są inne. Tyle.
Kiedy słyszę historię o dzieciach, które są niby odpieluchowane, a później w towarzystwie co 5 minut pada pytanie, czy dziecko chce siku, to zastanawiam się, czym dla rodziców jest porzucenie pieluchy. Czy faktycznie mają takie parcie, bo tego od nich oczekuje społeczeństwo, czy zakładają dzieciom majtki, bo to już czas? Nie wiem. Dla mnie odpieluchowane dziecko w dzień jest w stanie samo komunikować swoje potrzeby, nie mówię tu o sytuacjach, kiedy się zabawiło i naprawdę długo w toalecie nie było, albo kiedy przebiera nogami i rodzic ewidentnie wie, że to już czas. Napisałam w dzień, bo nocne odpieluchowanie, to inna bajka. Nic na siłę, bo można dziecko wyuczyć, ale z faktyczną potrzebą nie ma to zbyt wiele wspólnego, zwłaszcza, kiedy rodzic musi łapać mocz w locie, bo za punkt honoru wziął sobie zdjęcie pieluchy przed drugimi urodzinami. No bez sensu. Tym bardziej, że zbyt szybkie odpieluchowanie może też wyrządzić krzywdę, ale o tym niech mówią specjaliści. Kiedy dziecko jest gotowe, to sam proces naprawdę potrwa krócej. Nie dajmy się presji.
Jak to było u nas?
Matylda - odpieluchowana przed drugimi urodzinami. Też bez presji. Po prostu założyłyśmy majtki i poszło. Odpieluchowała się w kilka dni, tak naprawdę od pierwszego siku, które poleciało po nogach wiedziałam, że to czas, bo potrafiła przytrzymać wypływanie moczu. Jak to zrobiłam? Zapytałam, czy chce ubrać majtki. Chciała. Miałam takie z ulubioną postacią z bajki, więc tym bardziej było atrakcyjnie. Nocnik miała najzwyklejszy. Za pierwszą dwójkę do nocnika dostała puzzle, wiem, że to nie powinno być traktowane jako coś, co nagradzamy, ale Matyldę motywowało i odniosłyśmy sukces. Pieluszkę na noc pożegnała może miesiąc później. Rewelacja.
Kajetan - miał prawie 3 lata. Były wakacje, było ciepło. Biegał bez majtek na działce i podobało mu się, że sika. Odpieluchował się w tydzień. Wpadki zdarzały się, kiedy się zabawił. Kiedy chciał przeciągnąć zabawę, oglądanie bajki, czy inne absorbujące zajęcie. Do przedszkola poszedł już bez pampersa. Na noc pieluchę ściągnęłam Kajtkowi po dwóch tygodniach. Brawo.
Kaja - kiedy? Nie wiem. Gotowa jest. Pokazuje to każdego dnia. Problem jest we mnie, bo mi się nie chce. Chociaż wiem, że przeciągać nie chcę i nie mogę. Także trzymajcie kciuki za mnie, bo o Kaję się nie martwię. Da dziewczyna radę.
Na koniec rzucę tylko, że przy odpieluchowaniu trzeciego dziecka już się wie, że się da, nie ma się większego ciśnienia, czeka się na sygnał i odpowiedni moment. I jakoś to jest.