CZEGO NAJBARDZIEJ BRAKUJE MI NA WSI?
Rok temu w listopadzie wróciłam ze wsi na wieś - tak się śmieję. Z domu do bloku. Z nowego na stare. I chociaż moja rodzinna wioska nie jest miejscem na końcu świata, to jednak po kilku latach spędzonych w mieście ciężko było mi się odnaleźć. Było kilka powodów - pierwszy i chyba w tamtym momencie najważniejszy, to ludzie - wiesz, jak jest na wsi - każdy o każdym wszystko wie, a nawet wie więcej niż Ty sama, odzwyczaiłam się od tego, ale dziś już się nie przejmuję, bo nikt mojego życia za mnie nie przeżyje. Po drugie - wszędzie daleko - gdziekolwiek nie chciałabym się wybrać, to muszę dojechać - nie będę wspominała nawet o jakichś atrakcjach - basen, łyżwy, czy głupie lody. Po trzecie - zakupy - uwierz mi na słowo, że są takie rzeczy, których do tej pory nie znalazłam tutaj na miejscu, nawet w mieście. Męczące to bardzo, zwłaszcza jeśli jesteś przyzwyczajona do pewnej grupy produktów, a tu nagle ich po prostu nie ma. Po czwarte - nadal zakupy, ale w sensie dowozu do domu - raz w miesiącu robiłam wielką listę zakupów, otwierałam stronę sklepu na "T" i zamawiałam z dowozem do domu. O, jaka to oszczędność i czasu i pieniędzy. Tutaj wszystko się zmieniło, uczyłam i nadal uczę się tego życia na nowo. Z pomocą jednak przychodzą sklepy internetowe, w których składam zamówienie i bez problemu artykuły są dostarczane do domu. Przykładem może być sklep Bee - kupisz tu kosmetyki naturalne, zdrową żywność, artykuły do domu, a nawet książki.
100% pasta orzechowa, czarna pasta do zębów, czy kaszka zbożowa, to artykuły, o które pytają u nas w domu wszyscy. W ciągu dosłownie kilku dni 3 razy znajomi pytali o czarną pastę - gdzie kupiłaś, gdzie kupiłaś. Pasta orzechowa jest najlepsza do ciasta. Żurawina i rodzynki idą w ilościach hurtowych, uwielbiamy wszyscy. Napój migdałowy z kaszką jest ideałem. Nowością dla mnie jest ECO mydło, czy płyn do naczyń - obłędny zapach, a obawiałam się, że nie będę czuła nic poza octem, bo z chemią naturalną kojarzy mi się ocet i soda. Żele pod prysznic, scrub do ciała - klikasz "do koszyka", robisz przelew i czekasz na paczkę. Nie wiem, czy Ty też tak masz, ale ja zawsze się jaram każdą nawet najmniejszą przesyłką. Ile to radości, kiedy niby wiesz, a jednak udajesz, że nie i rozpakowujesz wszystko z uśmiechem na twarzy - uwielbiam ten moment i to udawane zaskoczenie. A kiedy okazuje się, że w pudełku są jakieś gratisy, to włącza się we mnie gen "typowej grażyny" i opowiadam wszystkim, jak to dostałam błyszczyki do ust w pudełeczku od miodu i w pszczółce, jak to D. ucieszył się z Yerba Mate w puszce, bo mógł rozpocząć dzień bez kawy i jaka gorzka jest zielona herbata bez cukru. No żyć nie umierać. Kupować i cieszyć się z drobnostek. Doceniać. Doceniać nawet podczas zakupów.
Powroty są trudne, ale z czasem się wszystko układa. Nabiera rozpędu. Niby stare, a tak kompletnie nowe, bo niby stare bloki, ale kiedyś, to ja szłam do mamy, a teraz sama nią jestem. Na wszystko przychodzi czas, trzeba tylko go sobie dać i pozwolić na spokojnie przyzwyczaić się do nowego. Bo nowe, nie oznacza, że gorsze - często nowe od początku jest lepsze, tylko nie potrafisz tego dostrzec. I nawet, jeśli na wsi brakuje Ci sklepu i artykułów, które w nim kupujesz, to żyjesz w czasach, kiedy praktycznie nie ma przeszkód, a wszystko jest dostępne dosłownie za rogiem.