CO U NAS?

Siadałam do tego wpisu już wielokrotnie. Za każdym razem do końca tego nie czułam, nie wiedziałam, co tak naprawdę chcę napisać, co przekazać. Nie chciałam, żeby było sztucznie, dlatego rezygnowałam, ale dziś - dziś jest ta chwila, kiedy chcę zacząć mówić, kiedy chcę znów pisać i dzielić się z Tobą naszym światem. Nie znajdziesz tu dziś nic spektakularnego, bo na zaskoczenia jeszcze przyjdzie czas. Dziś chcę po prostu się z Tobą przywitać, powiedzieć, że wracam i że będę się bardzo cieszyć, jeśli nadal z nami będziesz. 


Co słychać?

Gdybyś mnie dziś zapytała o to, co słychać. Pewnie odpowiedziałabym, że jest ok, że wszystko dobrze, że dziękuję - miło, że pytasz. Niestety, a może i stety - tak nie było cały czas. Ostatni raz pisałam chyba w kwietniu, od tamtej pory wiele się zmieniło, wiele wyjaśniło, dużo zrozumiałam, jeszcze więcej przemyślałam i bardzo mocno przesunęłam swoje granice. Strefa komfortu? A co to takiego? Gdybyś miała ochotę zerknąć, jak wyglądały nasze ostatnie miesiące, to powinnaś wskoczyć na Instagram - co prawda nie było tam może zbyt wielu zdjęć, ale jednak to właśnie tam bywałam najczęściej. Jest też Facebook, ale tam nie było nas praktycznie wcale - teraz nadrabiamy. Oczywiście, jeśli jeszcze nas nie obserwujesz, to nadrabiaj, bo i na insta i na fejsie pojawiają się zajawki o nowych wpisach. To tam możemy swobodnie pogadać. Kawy?

Zapytasz, dlaczego nie pisałam. Szczerze? Straciłam trochę zapał i chęci. Zmęczyłam się. Poza tym wróciłam do swojej rodzinnej miejscowości - mała społeczność - każdy każdego zna, każdy o każdym wie więcej niż sam zainteresowany - przestraszyłam się chyba trochę. Teraz z perspektywy czasu uważam, że nie miało to najmniejszego sensu, bo ludzie gadali, gadają i będą gadać. Tylko mam czasem ochotę podejść i powiedzieć - następnym razem, jak będziesz coś chciała wiedzieć, to zapytaj mnie, chętnie się z Tobą podzielę swoim barwnym życiem. Wiesz, jestem atrakcją - panna z dwójką dzieci - łał, ciekawe, dlaczego wyrzucił ją z domu - tak, tak - wyrzucił - tak się o mnie mówi. Może  powinnam podkulić ogon i siedzieć cicho, ale niby dlaczego, bo ludzie uważają, że tak ma być? Ja wiem, co powinnam i moje życie nie musi się nikomu podobać, a już na pewno nie ludziom, którzy dla mnie nic nie znaczą. Tyle.

Matylda

Dziewczynka marzy o włosach Elsy i bucikach na obcasie - lakierkach. Skończyła 5 lat, a wiek zobowiązuje. Jest dorosła, więc może nie zgadzać się z moim zdaniem i bardzo głośno komunikować, że tak właśnie jest. Uwierz mi, że to małe, wielkookie dziewcze wydobywa ze mnie ostatki mojej cierpliwości. Idealnie opisałyby ją słowa:"chcę, teraz, już - koniec, kropka". Ehh. Mimo wszystko kocham ją jak szalona i każdego dnia staram się podchodzić z dużym spokojem i jeszcze większą dozą zrozumienia. Temperamentne mam to dziecko, nie ma co. Generalnie, te kilka miesięcy były dla Matyldy trudne - odreagowała mocno wyprowadzkę, spotkania z tatą raz na jakiś czas i wszystko to, co się działo ostatnio. Dziś? Dziś jest już zdecydowanie lepiej. Rozmawiamy, rozmawiamy i jeszcze raz rozmawiamy. 

Kajetan

Śpiewa o sobie:"Kajtek bez majtek lata po ulicy w czerwonej spódnicy" - uśmiech rzadko kiedy znika mu z buźki. Nie może doczekać się swoich urodzin, każdego dnia pyta, czy to już. Lista prezentów jest tak długa, że musiałabym ją podzielić na kilka lat. Uwielbia Avengersów, a w domu ma swojego prywatnego Hulka. <3 Tuli się jak niedźwiadek, nic się w tej kwestii nie zmieniło, poza tym, że czasem oberwę z liścia, bo to przecież takie zabawne. Poszedł do przedszkola - początkowo bardzo zajarany zapominał o pożegnaniu - dwa ostatnie dni było gorzej, ale wierzę, że to przetrwamy i pójdzie tak samo łatwo jak z Mati. Jest w grupie ze swoją starszą siostrą, to oczywiście dodaje mu odwagi, za to Matyldzie bardzo często przeszkadza. Nie chce sprzątać po sobie zabawek i ogólnie lubi, jak jest bałagan. Życie - przeszkadza Ci matka, to sobie sprzątaj.

Mama, czyli ja, czyli Karolina

Większość czasu marnuję na bezsensownym przeglądaniu fejsa, a nie sorry, ostatnio wróciłam do czytania książek. Zapomniałam już jaką frajdę sprawiało mi pisanie. Każdego dnia próbuję uwierzyć, że to, co się dzieje ma naprawdę jakiś sens. Każdego dnia uświadamiam sobie, że wszystko jest po coś. Przez te kilka miesięcy zmieniłam dwa razy kolor włosów, trzy razy ich długość, przybyło mi kilka zmarszczek, pryszczy na twarzy i kilogramów. Pracowałam, musiałam zrezygnować. Nie narzekam, jest dobrze. Przekonałam się, że absolutnie nikt z nas nie wie, co jest nam pisane i jak to życie się potoczy. Znów do mnie dotarło, że nie mamy prawa oceniać innych. Przesiałam kilka znajomości, zobaczyłam, kto jest, a kto chce bywać. Doceniłam tych, których mam od zawsze. I zrozumiałam, że nic w życiu nie powinno nas dziwić, bo los bywa przewrotny i za chwilę sami doświadczymy tego, co było dla nas dziwne. Wiem, że bycie samotną matką jest bardzo źle odbierane przez społeczeństwo, ale zobaczyłam też, jaka siła drzemie w nas matkach. Próbuję od nowa poskładać to nasze życie, miało być małymi krokami, a wystartowaliśmy jak burza. Doceniam, czuję, jestem. I każdego dnia chcę więcej. Przypomniałam sobie nawet, co to znaczy tęsknić. I chcę tak tęsknić już zawsze, choć strach momentami paraliżuje.

Patrząc na zdjęcie powyżej właśnie sobie pomyślałam, że idealnie pokazuje to, co się u nas działo - była mgła, która z dnia na dzień znikała i w dalszym ciągu znika. Odważnie do przodu - w końcu - jest tyle gór do zdobycia...

Mogłabym tak bez końca, bo wydarzyło się naprawdę sporo. Gdyby mi ktoś rok temu przedstawił taki scenariusz mojego życia, to autentycznie śmiałabym się do łez. Dziś, to wszystko jest rzeczywistością, wyjątkową i naszą rzeczywistością. Zostańcie z nami, teraz już tu będę systematycznie. Ciąg dalszy nastąpi...

4 komentarze:

  1. Dzielna Babka ! Jak zawsze silna i z charakterem !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też gorsze chwile, ale o dziwo póki co wychodzę obronną ręką. :-)

      Usuń
  2. Uwielbiam czytać to, co piszesz z głębi serca.
    Fakt, dużo się zmieniło, ale nie tak jak Ty myślisz i wiesz o jaką kwestię mi chodzi.
    ❤ to się nigdy nie zmieni..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie wszystko weryfikuje, nie ma sytuacji bez wyjścia. ;-)

      Usuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger