PODSUMOWANIE WYZWANIA 30 DNI BEZ DRESU
Koniec. Miesiąc, 30 dni, 720 godzin, 43200 minut... Sporo. Najważniejsze jednak przed nami. Życie. Pomysł narodził się sam. Gdzieś tam w głowie zaświtało, że czas na zmiany, a żeby się bardziej zmotywować postanowiłam zaprosić do wyzwania dziewczyny. Nie spodziewałam się, że grupa będzie tak liczna, że tak wiele z nas ma potrzebę zmiany. Niektóre z Dziewczyn brały czynny udział przez całe wyzwanie, inne były mniej aktywne. Każda z nas była tam po coś, każda miała inny cel. Mega się cieszę, tym bardziej, kiedy odbieram wiadomości od tych z Was, które nas tylko obserwowały. Kiedy piszecie, że to świetny pomysł, że dostałyście kopa w tyłek. Dziewczyny działajcie, życie jest tylko jedno.
Co mi dało wyzwanie?
Jak to co? Zrzuciłam dres z tyłka, zaczęłam się malować, włosy mam zawsze idealnie ułożone, a dom lśni czystością. Serio tak myślisz? Musiałabym chyba zatrudnić panią do pomocy, nianię i makijażystkę. Nie zatrudniłam niestety. Nie taki był cel wyzwania. Wyzwanie miało mnie nauczyć dbania o siebie, miało mi przypomnieć, że ja też jestem ważna. Chciałam zmienić nastawienie, chciałam udowodnić sobie, że można inaczej, lepiej. Największa zmiana jest taka, że kiedy puka kurier do drzwi, to się nie wstydzę. Częściej zakładam sukienki, częściej wyglądam jak człowiek. Nawet odkurzałam w sukience, co kiedyś mi się nie zdarzało. Wyrzuciłam zniszczone ubrania, w domu ubieram się swobodnie, ale ładnie. Jest inaczej. Częściej mam tusz na rzęsach, zrobione paznokcie i pomalowane usta. Patrzę w lustro i się uśmiecham, zmieniłam się. Czuję się ze sobą dobrze i o to właśnie mi chodziło.
Co Dziewczyny sądzą o wyzwaniu?
Angelika Klinowska:
"30 dni bez
dresu" brzmi co najmniej jak 30 dni bez słodyczy - ogromne wyzwanie - tak
myślałam. Na co dzień dres używam tylko po pracy lub do sprzątania. Wiedziałam
jednak, że za tym określeniem kryje się coś więcej i się nie pomyliłam. Za tymi
słowami kryją się wspaniałe Kobiety, mądre, piękne i cudowne matki! Tak, tak o
Was mówię! Wiem ile to nas wszystkie kosztowało, ile z nas zaczęło na co dzień
się malować (tak ja też), wiele z nas odkryło na nowo co to tusz do rzęs,
balsam do ciała czy szminka... Coś wspaniałego. Każdy kolejny dzień był nową motywacją,
każdego dnia dzieliłyśmy się swoimi postępami, troskami oraz radościami.
Wspierałyśmy się, bez hejtu, podtekstów czy krytyki i tu nie chodzi o to, że
miałyśmy sobie słodzić, ale jeśli któraś miała gorszy dzień pocieszałyśmy,
"pozwalałyśmy" na odstępstwa i motywowałyśmy do działania. Osobiście
dziękuję za wiarę we mnie, każde dobre słowo i za to, że mogłam się wygadać... Czuje się "oczyszczona", silniejsza i miło mi się teraz patrzy w lustro!
Dziękuję Kobietki, ściskam mocno i życzę każdej z Was wytrwałości bo każda z
nas zawsze będzie kobietą, nie tylko mamusią!”
Monika Kiełek:
"Podejmując wyzwanie "30 dni bez dresu", nie zdawałam sobie sprawy, że nie jest to takie proste jakby się wydawało... Na początku to nie było trudne, zawsze coś nowego, nowe doświadczenie, nowi ludzie i pełna mobilizacja. Nie wiedziałam,że mam tyle par dresów. Podomki do sprzątania, do ćwiczeń (chociaż rzadko używane;)), no i nowsze na spacery, na wyjście do ludzi, takie bez plam. Okazało się, że więcej tych dresów i getrów w mojej szafie niż jeansów. Sądziłam, że będzie łatwo bo przecież jakoś dbam o siebie, jak gdzieś wychodzę to się ogarniam.
No i powiem szczerze, że nie było to takie proste. Okazało się, że nie malowałam się codziennie a co gorsze nawet czasem nie zmywałam do końca makijażu. Wstyd, wiem.
Z dnia na dzień zdawałam sobie sprawę jak bardzo się zaniedbałam... Pierwszy tydzień dał mi dużo do myślenia. Zaczęłam więc działać. Zaangażowałam się na maksa. Czasem się męczyłam w tych jeansach, ale nie dawałam za wygraną. Makijaż też był codziennie. Czasem później, ale był. Dużą mobilizacją było to, że każda z dziewczyn mimo chorób swoich i swoich dzieci nie zakładała dresów, więc nie mogłam być gorsza i nie chciałam zawalić. Jeden za wszystkich itd.
Zaczęłam się bardziej sobie podobać w jeansach, pomalowanych paznokciach, makijażu, a co najważniejsze mój mąż się cieszy, że powróciła jego szalona żonka, pełna energii i uśmiechu. Tego mi było trzeba. Moje ciało jest gładkie, nawilżone i ładnie zapakowane. Wiecie o co chodzi. Przez te 30 dni poświęciłam sobie duuużo więcej czasu niż zawsze. Mama też musi wypić ciepłą kawę, zjeść śniadanie, wykąpać się, poleżeć, odpocząć, a nie tylko namydlić się wyskakiwać w popłochu z pianą na ciele.:) bo i tak czasami bywa.
Każdy z tygodni pokazywał mi , jak bardzo było mi to potrzebne... Odkrywałam się na nowo i patrzyłam na metamorfozy dziewczyn z uśmiechem na twarzy. Dodatkowe nagrody były jeszcze większym motorem do działania. Nieważne było która wygrała, bo każda już była zwycięzcą ( chociaż pędzel z pudrem bym przygarnęła he he ). Po wyzwaniu przez ten ostatni tydzień non stop z tyłu głowy mam wszystkie Wasze wskazówki, rozwiązania jak dobrze wyglądać, co potrzebne jest dla mnie i mojego ciała. Staram się bardziej niż przed wyzwaniem i jestem z siebie bardzo dumna. Karolina jesteś niesamowita. Gratuluję pomysłu, determinacji i dziękujemy za wiarę w ludzi i szukania radości w małych prostych rzeczach."




Kinga Latosińska:
"Kochane dresiarki... Jestem osobą aktywną, zasuwającą 20 h na dobę jak mały samochodzik, więc codziennie wyskakuje z dresu, chociaż nie ukrywam, że po powrocie do domu lubię się zaszyć w nim i odpocząć. Tylko nie mam czasu na to. Podczas tych 30 dni postanowiłam przypomnieć sobie o rzeczach, które zapominam. Zadbałam o brwi, których już nie było, takie jasne...Do tego pomalowałam w końcu paznokietki u stóp. Zaczęłam nosić kolczyki. W domku zamiast dresu zakładałam sukienkę lub zostawałam w jeansach... Regularne maseczki, peelingi. Postanowiłam przywrócić sobie chwilę przyjemności. Wyszukana kawusia, chwila dla mnie. Ostatni tydzień jednak niespodziewanie mnie dobił... Zmarła mama mojego męża i moje ogarnięcie szlag trafił. Ale wczoraj poprawiłam hennę na brewkach i dziś znów mam kolczyki. Chcę jeszcze paznokietki malować, ale kurde rosnąc nie chcą..."
___________________________________________________________________________
Wspomniałam Dziewczynom, że mam jeszcze jedną nagrodę, a w zasadzie dwie. Marka Oillan postanowiła wspomóc akcję. Dwie z Dziewczyn będą mogły cieszyć się nawilżoną skórą latem. Cudowna emulsja do kąpieli, na to balsam i gwarantuję, że będziesz zachwycona. Nie wiem jak Ty, ale ja po zimie mam mega przesuszoną skórę, a że serię active miałam okazję testować już rok temu, to bardzo się ucieszyłam, że i Dziewczyny będą mogły ją poznać. Pewnie jesteś zaskoczona, że Oillan jest również dla dorosłych, prawda? Ja też byłam, ale to bardzo fajne kosmetyki, z bardzo dobrym składem i świetnym działaniem. Zerknij koniecznie.
Do rzeczy. Pierwszy zestaw poleci do Marty Dreszler. :-) Marta, bardzo, bardzo się cieszę, że się do nas przyłączyłaś i działałaś na najwyższych obrotach, mimo dwójki malutkich dzieci. Był fryzjer, był też lekarz - pokazałaś nam, że mega istotne jest to, co w środku. Gratuluję!
Drugim zestawem będzie się cieszyła Magdalena Prątkoska-Duda. Magda, jesteś bardzo pozytywną osobą i mimo że jak sama podkreśliłaś wyzwanie nie było Ci wcale potrzebne, to jednak Ty byłas potrzebna nam. Dziękuję za obecność.
Dziękuję Dziewczyny za udział. Było mega miło, inspirująco i motywująco. Pamiętajcie, że jesteście piękne i wyjątkowe. Każda z Was zasługuje na wszystko, co najlepsze. Dbajcie o siebie i bądźcie dla siebie dobre.
Dziękuję również wszystkim Partnerom za przyłączenie się do akcji. Za cudowne nagrody. Za wiarę w powodzenie akcji. Dziękuję.
O każdym tygodniu możesz przeczytać tutaj: