ROZSZERZANIE DIETY KAJETANA

Nastał ten magiczny czas, masz zielone światło do podania czegoś do jedzenia maluchowi. Dziecko albo załapie od razu, albo potrzebuje trochę czasu - nie masz na to wpływu. Dziś to wiem, ale szczerze mówiąc, to sam początek wprowadzania nowych pokarmów Kajtkowi był dla mnie maga stresujący. Tym bardziej, że z Matyldą szło łatwo i przyjemnie. Niby drugie dziecko, niby drugi raz rozszerzam dietę, a czułam się bardziej pogubiona niż poprzednio. Pewnie wynikało to trochę z tego, że Kajtek jest inny, ale i z tego, że ja pogłębiłam swoją wiedzę. Gdyby nie Hafija, to myślę, że mogłabym zacząć rwać włosy z głowy...


Pamiętam jedno pytanie zadane mi przez znajomą (tzn. pamiętam ich więcej, ale to mi utkwiło w pamięci), kiedy rozszerzałam dietę Matyldzie:"jeszcze dajesz jej mleko, przecież dopiero zjadła obiadek?" Robiłam to zupełnie intuicyjnie, bo uważałam, ze powinna popić, dojeść - często kamiłam i przed i po jedzeniu. Teraz wiem, że robiłam dobrze, ale wtedy czułam się zdziwiona pytaniem i w sumie nie wiedziałam za bardzo, co odpowiedzieć. Jak wynika z wpisu Agaty - ROZSZERZANIE DIETY DZIECI - ZRÓB TO DOBRZE! - robiłam dobrze, choć zupełnie nieświadomie. Bardzo mi pomógł ten wpis, choć niby coś czytałam, coś wiedziałam, to jednak nie byłam pewna. Teraz jestem! Dziękuję Agata! :-)

Pierwsze początki. Podaję Kajtkowi chyba ziemniaka - blee, nie chce, niedobre. Zbił mnie Chłopczyk z tropu. Kolejny dzień, znów próbuję - jest jeszcze gorzej. Kurczę, myślę sobie, co zrobiłam nie tak? Gdzie leży problem? Już zaczęłam się zastanawiać, czy nie zacząć wierzyć w to, że dzieci nie chcą jeść, że może Kajetan będzie niejadkiem. Myślałam nawet, że przegapiłam odpowiedni moment, że za długo zwlekałam - bo zaczęliśmy na początku siódmego miesiąca. Każdego dnia o tym myślałam, każdego dnia się zastanawiałam, co robić, co robić? Jak pisałam wcześniej zaczęłam próbować BLW, ale jakoś do końca nie byłam przygotowana, męczyło mnie bardzo mycie, sprzątanie i kąpanie po każdym posiłku. Teraz mi to kompletnie nie przeszkadza, ale więcej też trafia do buźki Kajtka, więc samego sprzątania nie ma już tak dużo. Zaczął w końcu też pić wodę, więc mam kolejny sukces. Teraz z dnia na dzień, widzę jak Kajtuś chętnie sięga po nowości, jak chętnie otwiera buzie. Chyba zwyczajnie musiał dojrzeć do jedzenia. Musiał poznać, przyzwyczaić się. I najważniejsze. Nie mam już presji, że musi jeść, że powinien jeść więcej i że powinnam zastąpić jedno karmienie np.obiadem. Nie powinnam, nie muszę i nie chcę. Mleko jest podstawą żywienia do roku, od 6 miesiąca wprowadzam nowości, ale nie zmuszam, nie kombinuję. I wiesz co? Widzę, że im bardziej ja odpuszczam, tym chętniej Kajetan sięga po wszystko inne. Mamy czas, a moim największym sprzymierzeńcem okazał się spokój i cierpliwość. Polecam każdemu!

10 komentarzy:

  1. Oj, u nas też drugie rozszerzanie, głowa pełniejsza od wiedzy ale jakoś spokojniej podeszłam do tematu. Jestem wdzięczna za wiedzę dostępną w sieci, bo u pediatrów wciąż ciemnogród...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pediatrzy wiedzą swoje i robią swoje - nie chcę szufladkować, ale większość zdobyła wiedzę i na niej wciąż bazuje, co często powoduje sprzeczność informacji - niestety...

      Usuń
  2. Ja na BLW nie jestem gotowa, więc u nas papki :) I Emilowi smakuje, szybko załapał o co chodzi. Ale je niewiele i zawsze mlekiem dopija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jeśli papka, to tylko jeśli czuje kawałki. Nie lubi, Kajtuś nie lubi gładkiej konsystencji jedzenia. Tak trzymać!

      Usuń
  3. z córcią byłam zielona za drugim razem z synkiem juz wiedziałam bo dostałam od pediatry (juz przy córci) schemat co dziecko powinno jeść teoretycznie od danego miesiącu życia i przykazanie : dziecko samo sobie wybierze co chce jeść nie zmuszać. z córcia próbowałam wmuszac i jest niejadek z synkiem zastosowałam się do rady i póki co nie lubi brukselki i ze 3 innych rzeczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super podejście. Matylda je zawsze i wszystko, owszem zdarzają się dni, kiedy nie ma na coś ochoty, ale z jedzeniem problemów nie ma żadnych :-)

      Usuń
  4. Przy Poli wariowalam(schematy żywienia, książki z przepisami, cuda wianki). Bardzo to całe rozszerzanie diety przezywalam. Teraz przy Olku całkowicie odpuscilam. Wszytko robię z głową, intuicją i dzialam na zasadzie tego co w danej chwili Olus chce zjeść. Wychodzę z założenia, że wszystko z umiarem i rozsądkiem ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to, to - głowa na karku, a na pewno dziecka nie otrujesz :-)

      Usuń
  5. Ja nigdy nie kierowałam się tym co piszą i kiedy trzeba było wprowadzać rozszerzenie posiłków. Karmiłam Julię bardzo długo dawało Mi to spełnienie i bliskość sikoreczki:) Pierwsza próba okazała się klęską i czekałam kiedy sama wyciągnie rękę po coś do jedzenia długo nie musiałam czekać sama potrzebowała mocniejszego i bardziej wartościowego posiłku:) Teraz kobietka jest jak ta lala :) Zobaczysz,że Kajtek też będzie sam szukał i nie wmuszaj bo to nie ma sensu:) Ja karmiłam do 1,5 roku i jestem z tego bardzo dumna :) A cała reszta sama się już jakoś układała bez żadnych wymuszań :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, Kajtek szuka, jest chętny, ale musiał nadejść dla niego odpowiedni moment. Nigdy jedzenia nie wmuszałam, nie zmuszałam do zjedzenia czegoś, czego np. Matylda nie lubi. Dzięki temu Mati je zawsze i wszędzie, nigdy nie miałyśmy problemów z jedzeniem. Dziękuję :-*

      Usuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger