JESTEM SOBIE PRZEDSZKOLACZEK

Nadszedł ten dzień. Pełna obaw, strachu i najróżniejszych emocji zaprowadzasz swojego słodkiego maluszka do placówki. Najpierw idzie na chwilę, później zostaje na dłużej. Ty nie możesz uwierzyć, że ten mały człowiek tak świetnie sobie radzi, albo przeciwnie nie wiesz, co zrobić, żeby dziecko nie płakało po przekroczeniu drzwi przedszkola. Nie podpowiem Ci, bo sama nie wiem. Opowiem Ci tylko, jak rozpoczęła się nasza przygoda, dlaczego Matylda poszła do przedszkola i jak wyglądały nasze początki.


Na początku był chaos, bo niby przedszkoli w okolicy mamy kilka, to niestety żadnego państwowego, a i w tych prywatnych miejsc brak. Zbyt dużego wyboru nie miałam. Przedszkole, do którego Mati teraz chodzi, było na ostatnim miejscu na mojej liście. Każdy ma inne wymagania, wiem. Każdy potrzebuje czegoś innego. Mi ono nie odpowiadało, ale zdecydowaliśmy, że damy szansę i Matyldzie i samej placówce. Koleżanka poradziła mi, żeby wziąć pod uwagę to, czy Mati będzie chciała chodzić, czy będzie się jej podobało. Bacznie obserwuję.

Matylda poszła do przedszkola, bo zwyczajnie nudziła się ze mną w domu. Było mi jej szkoda, że nie może spędzać czasu z rówieśnikami. Chodzi 2 razy w tygodniu po 5h, chodziłaby codziennie, ale niestety 700 zł za przedszkole, to lekka przesada. Dopóki nie wracam do pracy, to tak zostanie, może od września pójdzie na trzy dni w tygodniu, zobaczymy. 

Po pierwszych dwóch godzinach w przedszkolu, Matylda nie chciała wracać do domu. Panie mówiły, że nie potrzebne są jej te godziny, że może zacząć już od razu chodzić normalnie - zdecydowałam jednak, że dni adaptacyjne potrzebne są mi. Musiałam odciąć pępowinę. Po pierwszych dwóch godzinach płakała, bo nie chciała ze mną wrócić do domu. Krzyczała, że "chce zostać tam na zawsze".

Jak sobie radzi mały przedszkolaczek? Świetnie, panie ją chwalą, dzieci lubią. Czeka za każdym razem na wtorek i piątek, bo w te dni idzie do dzieci. Uczy się śpiewać, mówić wierszyki, a mi serce się raduje, że jest taka samodzielna, taka mądra i roztropna. Chodzi chętnie. Jak tylko wysiada z auta, to szybko biegnie do drzwi, wchodzi i pyta, co dziś na obiad - sprawdzamy razem. Przebieramy buty i wchodzi do sali, czasem zapomina dać mi buziaka. Bawi się z dziewczynkami, bo "chłopcy zabierają zabawki".

Po przedszkolu Matylda zasypia, pada w sekundę. Chociaż ostatnie 3 razy już nie spała, więc może przyzwyczaiła się do rytmu w przedszkolu. Czas pokaże. Lubię opowieści przedszkolne, lubię, kiedy opowiada, co się działo, kto był, co pani powiedziała. Fajnie słuchać swojego małego dziecka. Fajnie gadać z nią jak z poważnym partnerem.

Moje emocje. Pierwsze godziny adaptacyjne przespacerowałam obok przedszkola, przegadałam przez telefon, żeby nie myśleć, nie stresować się. Bałam się, że pójdę, a tam płacząca Mati... Na szczęście było zupełnie inaczej. Powiem tak, za nim pojawił się Kajtek na świecie, to oddanie Matyldy komukolwiek na chwil kilka było dla mnie karą, nie wyobrażałam sobie, że ma czas spędzić beze mnie, jestem typową matką kwoką. Po urodzeniu się Kajta moje myślenie się trochę zmieniło - jest łatwiej. 





Zdaję sobie sprawę z tego, że może się jej znudzić, że może gdyby chodziła codziennie, to jej odczucia byłyby inne, ale cieszę się z tego, jak jest i korzystam w każdy wtorek i piątek, bo to też chwila wytchnienia dla mnie. Przedszkole nie jest złem, przedszkole uczy, rozwija, przedszkole, to kontakt z dziećmi, to nauka samodzielności, to przygotowanie do szkoły. Nie jestem zwolenniczką miliona zajęć dodatkowych, nie naciskam, żeby Matylda umiała liczyć, czy znała alfabet - jeszcze przyjdzie czas na naukę. Niech dzieciństwo będzie fajne i beztroskie, niech wspomina czas z nami spędzony na zabawie, a nie w aucie między jednymi zajęciami a drugimi. Przedszkole póki co jest miejscem, do którego Matylda chodzi bardzo chętnie, a moje obawy odeszły w niepamięć. Póki co nie mamy żadnych przykrych doświadczeń, oby tak dalej.

5 komentarzy:

  1. To świetnie, że tak lubi przedszkole. :)
    Mój syn już chodzi do szkoły, a córka od przyszłego roku dopiero zacznie przygodę z przedszkolem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoła, to brzmi poważnie, pewnie nie zdążę się obejrzeć, a już będę kupowała książki do pierwszej klasy :-)

      Usuń
  2. Przedszkole jest super! Tosia swoje też uwielbia i zawsze tęskni, kiedy choruje albo jest weekend.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę nie ma się czego obawiać. Szczególnie jak zaprowadzasz dziecko do dobrej i sprawdzonej placówki. Przedszkole Gorzów znacie? Warto sprawdzić gdzie się znajduje i kiedy można zapisać dziecko. Na pewno zapewnią tam najlepszą opiekę i dziecko będzie miało różne zajęcia dodatkowe.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger