JAK ROZSZERZYĆ DIETĘ NIEMOWLAKOWI?

Zalecenia WHO, co do rozszerzania diety, zmieniają się co jakiś czas. Wprowadzanie pokarmów dziecku, to moment przełomowy. Czasem stresujący. O ile z Matyldą w tej kwestii nie miałam żadnych problemów, to Kajtek po raz już kolejny postanowił zmienić moje myślenie i nastawienie.


Kajto kończy jutro 7 miesięcy - łooo, kiedy to zleciało, nie wiem, nie pytaj. Jakoś dwa tygodnie temu postanowiłam podać mu pierwsze jedzonko. Ziemniaczki. Dramat. Nie smakowało, nie chciał jeść. Odpuściłam. Oczywiście zestresowałam się, bo jakoś pomyślałam sobie, że nie będzie łatwo, starałam się nie nastawiać i próbować dalej. Następnie podałam ziemniaczka z marchewką, było trochę lepiej, ale bez szaleństwa. Matylda wcinała od początku, więc Kajtuś mnie mocno zaskoczył. Kombinowałam, myślałam. Postanowiłam spróbować BLW, u Matyldy się sprawdzało, ale też nie było za bardzo potrzeby, żeby musiała jeść sama. Ugotowałam ziemniaczka, brokuł i podałam. Jaki był Chłopaczek zdziwiony, że sam może jeść, że coś dziwnego trzyma w rączkach, ale jadł, ssał, ciamkał - był zadowolony, więc to chyba nasza droga. Przeraża mnie trochę ten bałagan i kąpiel po każdym posiłku, ale dla Chłopczyka wszystko. Działamy. 




Do rozszerzania diety potrzebne jest siedzisko. Wybrałam model MIMZY firmy Joie. Dlaczego zdecydowałam się właśnie na to krzesełko? Co mnie w nim urzekło? Czy jestem zadowolona?





Po pierwsze zależało mi na regulacji oparcia, ponieważ Kajtek nie siedzi jeszcze stabilnie. To był w sumie podstawowy warunek. Regulacja jest intuicyjna, jak w standardowych spacerówkach, wystarczy pociągnąć uchwyt do góry i możemy ustawić oparcie na jednym z trzech stopni. Samo siedzisko jest spore, więc zmieści się w nim nawet duże dziecko. Matylda nie ma problemu, żeby zająć miejsce Kajetana. Dodatkowo podnóżek jest tak umiejscowiony, że Mati może spokojnie postawić nóżki. Krzesełko uniwersalne i dla malucha i dla starszaka.



Druga rzecz, na której mi bardzo zależało, to to żeby krzesełko było składane i zajmowało w miarę mało miejsca. Składa się lekko i bardzo prosto - mega zaskoczenie. Wystarczy pociągnąć za pasek, który znajduje się w połączeniu oparcia z siedziskiem. Po złożeniu samo stoi - rewelacja. Nie pokazałam tego na zdjęciach, ale wystarczy wypiąć nogi z krzesełka i mamy o połowę mniejszy gabaryt, więc możemy spokojnie zmieści się nawet do małego bagażnika. Na wakacje jak znalazł.


Kosz - duży kosz, którego brakowało mi w krzesełku Matyldy. Śliniak, chusteczki, czy inne przydatne rzeczy są zawsze pod ręką. Materiał pokrycia łatwy w utrzymaniu czystości. Regulowana tacka z miejscem na picie. Możliwość zamocowania tacki z tylu krzesełka. Same zalety.

Krzesełko generalnie bardzo proste, ale spełniające wszystkie moje wymagania. Jeśli tak jak ja szukasz krzesełka, które zajmie mało miejsca w domu, to MIMZY jest idealnym pomysłem. Leć do 4KIDS i wybieraj swój model - na hasło "jamatka" otrzymasz 5% rabatu na zakupy - skorzystaj z okazji.

Jakie masz doświadczenia z wprowadzaniem diety u maluchów?
Jak wyglądały wasze początki?
Szło Wam łatwo i przyjemnie, czy pojawiły się problemy?

7 komentarzy:

  1. Ja mam niejadka i powiem szczerze ze u nas niewiele pomagało czasami dał sie nabrać na lecący samolocik 😉 Natomiast krzesełko mi sie niesamowicie podoba bardzo praktyczne i ładne. Podpowiem bratu bo niedługo bedzie mu potrzebne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ręce opadają, bo nawet do głowy mi nie przyszło, że taki mały szkrab może nie chcieć jeść :-/

      Usuń
  2. U nas nie było problemów z wprowadzeniem jedzonka. Młody wszystko szamie i buzia mu się nie zamyka. Jedyne co mu nie podpasowalo to maliny. Teraz dużo rzeczy je tych co my i nie muszę już jakoś specjalnie osobnych przygotowywać.
    Krzesełko fajne,super patent z tym składaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Składanie jest mega, to fakt :-)
      Matylda jadła i je wszystko, nie przyszło mi nawet do głowy, że z kajtkiem może być inaczej...

      Usuń
  3. Oj kiedy to było :) Mieliśmy podobne krzesełko, innej firmy, ale funkcje spełniało te same. Jedno dziecko było strasznym niejadkiem, drugie wciągało wszystko jak odkurzacz a teraz obydwoje jedzą chyba więcej niż ja :) Gdybym teraz miała maluszka, to na pewno rozszerzałabym mu dietę po swojemu, nie trzymałabym się sztywno tabeli żywienia, z której korzystałam przy moich dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście jestem elastyczna, ale kiedy Kajto nie jest w stanie zjeść nawet jednej łyżeczki czegokolwiek, to skrzydła opadają :-( Co zrobiłaś, że niejadek zaczął jeść?

      Usuń
    2. No to nie było łatwe. On nie jadł już jak miał 3 miesiące, liczyłam wtedy ile mleka wypija w ciągu całej doby i czasami wychodziło 70 ml. Jak już jadł stałe pokarmy to problem był tylko z obiadami bo pozostałe posiłki jadł (mało, ale jadł), więc wtedy bawiliśmy się że jego buzia to garaż i on mówił jakie pojazdy do niego wjeżdżają i oczywiście każdy pojazd to była porcja posiłku na widelcu. Wszystko się zmieniło jak miał ok 4 lat, od tamtej pory je prawie wszystko i naprawdę dużo.

      Usuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger