TRZY ULUBIONE

TRZY ULUBIONE

Wybrałam trzy moje ulubione posiłki, które dzięki diecie goszczą na naszym stole bardzo często. Polubiłam jeść, polubiłam jeść dobrze. Polubiłam jeść ładnie. Swój cel osiągnęłam, osiągnęłam taką wagę, która w pełni mnie satysfakcjonuje. Obiecuję, że do końca tygodnia napiszę post, w którym będziesz mogła zobaczyć moją przemianę. Dziś jednak chciałabym podzielić się z Tobą moimi pewniakami. Pomysł na jutrzejszy obiad już masz, na śniadanie i deser również. Koniecznie daj znać, czy Ci smakowało.


Najlepszy na świecie deser. Tak bardzo żałuję, że nasiona chia poznałam tak późno, to jest jakaś niewyobrażalna miłość, naprawdę. Potrzebujesz trochę mleka, trochę nasion - mieszasz, zostawiasz na jakiś czas, żeby nasionka spęczniały. Pudding robi się gesty, wrzucasz owoce i zjadasz - jest moc.


Kasza pęczak. Łosoś upieczony z koperkiem i masłem, najzwyklejszy w świecie brokuł. Uwielbiam ja, uwielbia Matylda, M. nie przepada za rybami, ale zjada. Porcja idealna. Porcja zdrowa. I przede wszystkim szybki obiad. Spróbuj.


Ameryki nie odkryję, ale co poradzę, że lubię. Ciemny chleb, pomidor, szczypior i mozzarella. Wszystko rzucone na kanapki i najlepsze śniadanie ever. Bardzo też lubię kiełki rzodkiewki, ale akurat teraz nie miałam. Porcja zdrowia na śniadanie lub kolację. Pycha.

Masz swoje pewniaki?
Co najchętniej zjadacie w ciągu dnia?
Podrzuć mi swoje pomysły.
CO JEŚĆ NA DIECIE? MÓJ DZIENNY JADŁOSPIS

CO JEŚĆ NA DIECIE? MÓJ DZIENNY JADŁOSPIS

Wiecie, że jestem na diecie. Wiecie, że schudłam 4 kg. Pytacie, co jem, jak jem. Pokaże dziś, jak wygląda mój przykładowy dzienny jadłospis. Plan dietetyczny został ułożony indywidualnie dla mnie. Mogłam zdecydować, ile wybieram posiłków w ciągu dnia, mogłam wykluczyć produkty, których nie jadam, czy na które mam alergie. Lubię być na diecie.


Za co lubię dietę już pisałam. Teraz lubię ją jeszcze bardziej, bo umiem przeliczyć mniej więcej, ile co ma kalorii, co powinnam jeść, a czego unikać. Na szczęście jest też internet, który zawsze pomaga, no i moja grupa wsparcia :-). Posiłki są fajne, bo różnorodne, a i w przygotowaniu pomaga przepis. No i ilości, 3 kromki chleba, czy 2 łyżeczki, to ogromne ułatwienie. Wklejam poniżej jadłospis z jednego dnia.





Dieta i odchudzanie, to styl życia. To nie są wyrzeczenia i głodzenie się, to mądre jedzenie i ruch. Polecam.
JAK ROZSZERZYĆ DIETĘ NIEMOWLAKOWI?

JAK ROZSZERZYĆ DIETĘ NIEMOWLAKOWI?

Zalecenia WHO, co do rozszerzania diety, zmieniają się co jakiś czas. Wprowadzanie pokarmów dziecku, to moment przełomowy. Czasem stresujący. O ile z Matyldą w tej kwestii nie miałam żadnych problemów, to Kajtek po raz już kolejny postanowił zmienić moje myślenie i nastawienie.


Kajto kończy jutro 7 miesięcy - łooo, kiedy to zleciało, nie wiem, nie pytaj. Jakoś dwa tygodnie temu postanowiłam podać mu pierwsze jedzonko. Ziemniaczki. Dramat. Nie smakowało, nie chciał jeść. Odpuściłam. Oczywiście zestresowałam się, bo jakoś pomyślałam sobie, że nie będzie łatwo, starałam się nie nastawiać i próbować dalej. Następnie podałam ziemniaczka z marchewką, było trochę lepiej, ale bez szaleństwa. Matylda wcinała od początku, więc Kajtuś mnie mocno zaskoczył. Kombinowałam, myślałam. Postanowiłam spróbować BLW, u Matyldy się sprawdzało, ale też nie było za bardzo potrzeby, żeby musiała jeść sama. Ugotowałam ziemniaczka, brokuł i podałam. Jaki był Chłopaczek zdziwiony, że sam może jeść, że coś dziwnego trzyma w rączkach, ale jadł, ssał, ciamkał - był zadowolony, więc to chyba nasza droga. Przeraża mnie trochę ten bałagan i kąpiel po każdym posiłku, ale dla Chłopczyka wszystko. Działamy. 




Do rozszerzania diety potrzebne jest siedzisko. Wybrałam model MIMZY firmy Joie. Dlaczego zdecydowałam się właśnie na to krzesełko? Co mnie w nim urzekło? Czy jestem zadowolona?





Po pierwsze zależało mi na regulacji oparcia, ponieważ Kajtek nie siedzi jeszcze stabilnie. To był w sumie podstawowy warunek. Regulacja jest intuicyjna, jak w standardowych spacerówkach, wystarczy pociągnąć uchwyt do góry i możemy ustawić oparcie na jednym z trzech stopni. Samo siedzisko jest spore, więc zmieści się w nim nawet duże dziecko. Matylda nie ma problemu, żeby zająć miejsce Kajetana. Dodatkowo podnóżek jest tak umiejscowiony, że Mati może spokojnie postawić nóżki. Krzesełko uniwersalne i dla malucha i dla starszaka.



Druga rzecz, na której mi bardzo zależało, to to żeby krzesełko było składane i zajmowało w miarę mało miejsca. Składa się lekko i bardzo prosto - mega zaskoczenie. Wystarczy pociągnąć za pasek, który znajduje się w połączeniu oparcia z siedziskiem. Po złożeniu samo stoi - rewelacja. Nie pokazałam tego na zdjęciach, ale wystarczy wypiąć nogi z krzesełka i mamy o połowę mniejszy gabaryt, więc możemy spokojnie zmieści się nawet do małego bagażnika. Na wakacje jak znalazł.


Kosz - duży kosz, którego brakowało mi w krzesełku Matyldy. Śliniak, chusteczki, czy inne przydatne rzeczy są zawsze pod ręką. Materiał pokrycia łatwy w utrzymaniu czystości. Regulowana tacka z miejscem na picie. Możliwość zamocowania tacki z tylu krzesełka. Same zalety.

Krzesełko generalnie bardzo proste, ale spełniające wszystkie moje wymagania. Jeśli tak jak ja szukasz krzesełka, które zajmie mało miejsca w domu, to MIMZY jest idealnym pomysłem. Leć do 4KIDS i wybieraj swój model - na hasło "jamatka" otrzymasz 5% rabatu na zakupy - skorzystaj z okazji.

Jakie masz doświadczenia z wprowadzaniem diety u maluchów?
Jak wyglądały wasze początki?
Szło Wam łatwo i przyjemnie, czy pojawiły się problemy?

DESER NA DIECIE

DESER NA DIECIE

Ptasie mleczko, czekolada, ciastka - wszystko chowaj do szafy i zapomnij, że kiedykolwiek istniało. Teraz deser będzie przyjemnością. Chwilą w ciągu dnia, na którą będziesz czekać. Przynajmniej ja tak mam. Czekam każdego dnia, bo uwielbiam słodycze, chociaż moje chwile przyjemności nie zawierają zbyt wiele cukru. Czekam, bo dzięki diecie wiem, że deser może być smaczny, zdrowy i syty. 

MUS OWOCOWY - zwykły, najzwyklejszy mus. Uwielbiam gruszkę z bananem, słodki i soczysty. Na wierzch nasiona chia i pełnia szczęścia osiągnięta. 



KOKTAJL MLECZNY Z NASIONAMI CHIA I OWOCAMI - mleko kokosowe, czy inne roślinne. Napęczniałe nasiona, owoce i jestem w niebie. Nasiona, to dla mnie totalna nowość, ale jestem w nich zakochana. Wyglądają pięknie w mleku, smakują tak, jak mleko, którego użyję, do tego owoce takie, jak sobie wymarzę. Np. banan, żeby było bardziej słodko. Spróbuj koniecznie. Nasiona poznałam dzięki swojej diecie od TRIZER, wrzucę na pewno kilka przepisów ze swojego jadłospisu - będziesz zachwycona.



KOKTAJL MLECZNY - smak dzieciństwa. Jogurt naturalny z truskawkami i bananem - uwielbiam. Piję i czuję się, jakbym znów była dzieckiem. Jest wyjątkowy. 


Znasz nasiona chia? Używasz? Podziel się ze mną swoimi przepisami.
MATKA I JEJ EMOCJE

MATKA I JEJ EMOCJE

Każda z nas ma w sobie emocje. Każda inne. Każda z nas przeżywa wszystko na swój sposób. Jedna krzyczy głośno o tym, że jest źle, inna siedzi w ukryciu i płacze, bo lęk, bo strach, bo na pewno uznają mnie za wariatkę. Ja się otworzyłam, nie żałuję, bo praktycznie każdego dnia dostaję od Was wiadomości z podziękowaniami za TEN wpis. Boicie się, nie mówicie głośno o swoich uczuciach, nie dziwię się, bo zdaję sobie sprawę z tego, jacy potrafią być ludzi...

Ola - mama jak każda inna, kocha najbardziej na świecie swoje dzieci. Ciepła i serdeczna, taka wiecie, do tańca i do różańca. Choć nie było nam dane spotkać się osobiście, to jestem pewna, że wspólna kawa przed nami. Nie mogę się doczekać. BABATU.PL to kawałek podłogi Oli - zajrzyjcie koniecznie. Synek Oli - Kacper jest w podobnym wieku do Kajtula, to nas w jakimś sensie połączyło. Ola jest też mamą Martynki, więc temat zazdrości mamy przedyskutowany. 

Poprosiłam Olę, żeby odpowiedziała na kilka pytań dotyczących emocji po narodzinach drugiego dziecka. Chcę Wam pokazać, że nie jesteście same, że większość z nas zmaga się z podobnymi stanami i emocjami. Wszystkie razem mamy moc, a każda z nas jest wyjątkowa.

fot. Babatu.pl

Co czułaś, jak wyobrażałaś sobie życie z dwójką dzieci? Ja należę do ludzi, którzy gdzieś tam głęboko w sobie marzą, ale nie pozwalam emocjom brać góry, bo później nie chce się rozczarować. Jak było u Ciebie?

Pojawił się młodszy synek i czułam się zaczarowana. Pierwsze chwile w domu i widok mojej dwójeczki powodowały lawinę łez wzruszenia i serduszek w oczach.  Jeszcze w ciąży napatrzeć się nie mogłam na widok świeżo upieczonego rodzeństwa. Wszędzie słyszałam, że jeśli z jednym daję radę, to dwójeczka to pikuś. I co ? Oszukali mnie... !

Jaki był ten początek?

Blogi, znajomi... Nikt kurcze nie mówił i nie pisał, że jest cholernie ciężko! Bo starsza mimo przygotowań od samego początku mej ciąży, czuła się zazdrosna... Nie o brata, a o mnie... To okropnie ciężki i pracowity czas. Kiedy między zmęczeniem fizycznym i chęcią snu gdziekolwiek się da, musisz spiąć się w sobie i walczyć z krzykiem, wrzaskiem i nagłym jakby cofnięciem się w rozwoju u Twego starszaka. Emocje tak silne, że nawet z partnerem sprzeczasz się o pierdoły, wypowiadasz za wiele słów, po to by po chwili usiąść z bezsilności i uświadomić sobie, że kurcze to nie tędy droga! Ryczysz jak smarkula, postrzegasz siebie jako beznadziejną mamę, która niby z pozoru tak łatwą sprawą po prostu nie daje rady. Masz wrażenie że starszak robi wszystko specjalnie i na złość... A to nie tak.

Jak się odnalazłaś?

Wtedy usiadłam, ocierając łzy, gdy dzieci już spały i wyklepałam kilka słów zapytania do starszych doświadczeniem z dwójką dzieci koleżanek. Okazuje się, że nie jestem z tym sama. Okazuje się, że na bycie starszą siostrą czy bratem NIE DA SIĘ przygotować. Przygotowanie trwa później, gdy już maleństwo jest z Wami. Można by rzec, że to taka rodzinna szkoła przetrwania. Starszak daje cały czas znaki, taaak tym rzucaniem się na podłogę, czy nagłym brakiem umiejętności założenia skarpetek również. Tym że budzi się w nocy i nie chce być samo w pokoju, tym że podczas posiłku woła "nie chcę być tu sam". To są sygnały, które łatwo w codzienności przeoczyć, zwłaszcza w tej początkowej, kiedy jako mama dwójki, jako rodzice dwójki - debiutujecie.

Znalazłaś swój sposób? Przyznam, że u mnie wypracowanie sobie sposoby było mega męczące, bo próbowałam wszystkiego. Tak naprawdę dopiero po około pięciu miesiącach mogłam spać spokojnie.

Teraz jestem mądrzejsza, na własnej skórze przekonałam się, co sprawdza się i buduje szczęście w każdym z nas. Na pewno nie złość, łzy i krzyk, o które tak przecież łatwo mamom, kiedy hormony po porodzie szaleją i nie wiesz czasem, kim ty właściwie jesteś ? Wspólne czytanie książek, przytulanie starszaka nawet, jeśli maluch wcina z piersi. Wspólne przygotowywanie posiłków, zabawa ciastoliną i przygotowywanie deseru dla taty. Rozmowy pt. "a wiesz, jak Ty byłaś w wieku braciszka to wtedy.... też płakałaś, gdy byłaś głodna i mama rzucała wszystko i biegła Cię nakarmić". Oglądanie albumów rodzinny z czasu kiedy mama, tata i starszak byli malusieńcy.

Co byś powiedziała wszystkim przyszłym rodzicom?

Nie zapominajmy o wyrażaniu miłości, o słowach kocham, o tuleniu. One są nad wyraz ważne, zwłaszcza, że pojawienie się rodzeństwa, to dla starszaka czas powątpiewania, czy na pewno ja nadal jestem najważniejszy dla rodziców, czy oni mnie kochają? Mimo iż rozrywa od środka złość, warto nabrać oddechu i spróbować.  Gwarantuję szybki efekt. Przetestowałam na sobie i teraz mogę śmiało powiedzieć, że zaczynam ogarniać moją ukochaną dwójkę dzieci :).

Dziękuję Olu :-*. 
ZA CO LUBIĘ DIETĘ?

ZA CO LUBIĘ DIETĘ?

Z czym Ci się kojarzy dieta? Z katowaniem się ohydnym żarciem? Z głodówką? Z niejedzeniem? Mi do tej pory tak właśnie kojarzyła się dieta. Nie umiałam sobie wyobrazić, że mam sobie czegoś odmówić, że coś mnie ominie, bo "jestem na diecie". Wcale nie jestem na diecie. Bo dietą to nie jest, to magia, to najlepsza decyzja, jaką ostatnio podjęłam, to czas dla mnie, to kop w tyłek, żeby w końcu zrobić coś ze sobą. Chodź, opowiem Ci, za co lubię moją dietę.


Co daje mi dieta, która dla mnie dietą nie jest?

1. Zdrowe jedzenie - jem tyle, ile powinnam. Jem tak, jak powinnam. Najważniejsze jest to, że dieta jest skomponowana specjalnie dla mnie, że ilość kalorii jest odpowiednia. Jem i nie mam potrzeby podjadania. Trizer suplement diety, który przyjmuję pomaga mi zapanować nad tym wszystkim. Dzięki diecie, ćwiczeniom i tabletkom przez niecałe 3 tygodnie udało mi się zrzucić prawie 4 kg. 4 kg, których nie mogłam się pozbyć przez kilka miesięcy. Odniosłam sukces - brawo ja!

2. Posiłki - odpowiednie pory, codziennie ta sama ich ilość, to klucz do sukcesu. Chętnie zjadam jedzenie, które ładnie wygląda. Wcześniej nie przywiązywałam do tego większej uwagi, wzdychałam tylko do cudnych zdjęć przeróżnych pokarmów, teraz sama się staram. Przygotowuję sobie obiady, śniadania, kolacje tak, żeby były smaczne i wyglądem mnie przyciągały. Jest moc!

3. Woda - znów piję. Piję wodę, na którą momentami już patrzeć nie mogłam, kiedy byłam w ciąży. Dzisiaj znów poznaję jej właściwości. Metabolizm działa tak, jak powinien. Skóra jest lśniąca, a ja patrząc w lustro zadowolona. Woda daje rade.

4. Słodycze - to mój największy problem. Ptasie mleczko, to mój nałóg. Pepsi, mogłabym pić litrami. Dzięki temu, że jem normalnie, to nie mam ochoty na jakieś dziwne przekąski. Nie wiem o co chodzi z tą dietą, ale dla mnie to cud! Dieta, która dietą nie jest - bo jak coś może być dietą, kiedy zjadasz wszystko z ochotą i z przyjemnością czekasz na każdy posiłek. Aaa, lubię to!

Nie zastanawiaj się, nie kombinuj, nie szukaj wymówek - bierz się w garść i działaj. Dostałam kopa motywacyjnego, chce mi się więcej i więcej. Działam. Zmieniam nawyki, zmieniam siebie - dbam o to, jak jem, kiedy jem i co jem - jest fajnie.







NOWA JAKOŚĆ PIELUSZEK TOUJOURS

NOWA JAKOŚĆ PIELUSZEK TOUJOURS

My, matki tych czasów powinnyśmy na każdym kroku dziękować za pieluchy jednorazowe. Co to jest za wynalazek - rewelacja. Nie wiem, jak miałabym funkcjonować, gdybym musiała pieluchy namaczać, prać i gotować - dramat. Pieluszek na rynku jest tak wiele, że każdy młody rodzic może mieć problem z ich wyborem. Na początku sprawdzasz, uczysz się, dopiero później podejmujesz decyzję. Powiem szczerze, że z pieluszkami z Lidla nie miałam wcześniej do czynienia. Używałam tylko jednych i nie miałam zamiaru ich zmienić. Zmieniłam. Chodź, pokażę Ci dlaczego.


Miałam to szczęście, że pieluszki Toujours mogłam przetestować razem ze społecznością TestMeToo. Później Lidl przekazał nam pieluszki do testowania. Postanowiłam podzielić się z Tobą swoimi obserwacjami.




WYGLĄD - pieluszki są ładne - sówki do mnie przemawiają. Wyglądem przypominają bardzo te najbardziej znane na rynku. To nie tylko moje odczucie. Sam wygląd jednak nie jest zbyt istotny.

CHŁONNOŚĆ - tu miłe zaskoczenie. Ilość tego żelu w środku jest tak duża, że zawartość pieluchy musi być naprawdę spora, żeby cokolwiek się zadziało w środku. Nie zdarzyło się nam jeszcze, żeby pieluszka przesiąkła, ale Kajetan jest jeszcze malutki, nie wiem, jak pieluchy sprawdzają się u większych dzieci. Liczę na to, że będą się sprawdzać, kiedy Kajto będzie starszy.

MIĘKKOŚĆ - są miękkie, momentami mam wrażenie, że nawet za miękkie. Gumki są troszkę luźne, co u szczupłych dzieciaczków może być kłopotliwe. Mnie denerwuje jeszcze jedno - w tylnej części pieluszki na pleckach jest sam materiał bez wypełnienia - materiał tam jest dość luźny, nie przylega dobrze do plecków niestety. Nie jest dobrze napięty.

CENA - stosunkowo normalna. W promocji "3" można kupić za 0,45 zł/szt., "4" zaś kupisz za 0,50 zł/szt.

Od poniedziałku 16 maja pieluszki są znowu w promocji - lećcie do Lidla.
JESTEŚ NAJLEPSZA. ROZMOWY DOMOWE

JESTEŚ NAJLEPSZA. ROZMOWY DOMOWE

Miał to być zupełnie inny wpis. Miałam Ci napisać, jaka Matylda jest cudowna i wyjątkowa. Ile ma w sobie siły i energii. Jak potrafi jednym gestem doprowadzić mnie do łez - szczęścia oczywiście. Jaka jest mądra i kochana. Chciałam Ci powiedzieć, że mam najlepszą i najfajniejszą córkę na świecie.


Córeczko, jutro wielki dzień przed Tobą i przed nami również. Kolejny krok ku samodzielności. Kolejny krok do odcięcia pępowiny. Idziesz do przedszkola. Nie wiem, co zrobię, kiedy Cię odprowadzę, nie mam pojęcia, co będę czuła. Ty, Ty jak zwykle dasz sobie radę, jesteś taka dzielna i odważna. Boję się, ale też czuję, że to ta chwila, ten moment. Nie mogę się mimo wszystko doczekać, kiedy zaczniesz mi opowiadać, jak spędziłaś dzień, co robiłaś, co zjadłaś. Już chcę Cię przytulić po tych dwóch godzinach rozłąki, chcę Cię mieć przy sobie. Wiesz co? Dziś nawet zwątpiłam, czy dobrze robię, bo przecież tak nam razem dobrze w domu. Tak się wszystko fajnie poukładało, że każda chwila z Tobą to przyjemność. Jesteś taka otwarta, uśmiechnięta i rozsądna, a przy tym wszystkim jesteś małym żartownisiem, uwielbiasz się śmiać i rozśmieszać innych - jesteś NAJLEPSZA.




**************************************

Matylda maluje mazakami, proszę, żeby nie wyjeżdżała poza kartkę. Wyjechała.

- Trudno mamo. Umyjesz podłogę i będzie git. 

Umyłam. I było git.

*****

Bawimy się w pokoju Matyldy. Pociągam co chwila nosem.

- Mamo, masz katar?
- Tak, coś mi leci z nosa.
- Zrobię Ci herbatkę, żebyś się nie rozchorowała moja mamusiu.

Jak jej nie kochać?

*****

Jemy obiad. Matylda jeszcze nie przywykła, że M.jest w domu codziennie, dlatego prawie każdego dnia pyta, czy tata dziś przyjedzie.

- Hmmm..., ciekawe czy nasz koleś dzisiaj wróci - zastanawia się głośno.
- Kto? - pytam.
- Nasz koleś.
- Kto?
- No stary!
- Słucham?
- No stary, Michał.

Wszystko wyłapie, wszystko zapamięta.

*****

Siedzimy na kanapie. Mati ogląda bajkę. Kajto śpi.

- Tęsknię za nim. Zasmuciłam się, bo go nie ma, a ja tak go kocham.
- Tatusia?
- Tak, tatusia. Ciebie też mamusiu.

Serce rośnie. <3

*****

Zabawa z Tatą.

- Tato, zrób LAKA.
- Co mam zrobić?
- No laka.
- Co to jest lak?
- No lak.
- ?
- Tato, "idzie lak niebolak...".

Do taty trzeba dużymi literami mówić. Załapał. Jak ja jej zazdroszczę cierpliwości do tłumaczenia. Umiejętność kojarzenia i logika na medal. :-)

*****

Kombinacje. Słomka w ucho, w nos. Ostrzegam, że zabiorę. Olewka na matkę. Zabrałam. Czarna rozpacz, płacz, krzyk. Odchodzę na bok. Po chwili czuję małe rączki oplatające moje nogi.

- Mamusi, jestem smutna, bo zabrałaś mi słomkę, dlatego płakałam.

Dumna jestem z Niej, z siebie, bo uczę czegoś z czym sama mam ogromny problem. Wyrażanie emocji, nazywanie uczuć. 

*****

Bawimy się razem w pokoju. Układamy puzzle. Rozmawiamy.

- Mamusiu, kocham Cię, ale jak byłaś w szpitalu, to byłam smutna i bardzo tęskniłam...

Pieprzony szpital, ciągle się gdzieś pojawia.

*****

Wychodzimy od znajomych. Żegnamy się. 

- Przepraszam Cię Nadio, że się z Tobą kłóciłam i zabierałam Ci zabawki.

Czaicie, co Ona ma w tej małej główce. Jest najlepsza.



Cdn.
PO CO DIETA CHUDERLAKOWI?

PO CO DIETA CHUDERLAKOWI?

Nigdy nie musiałam się odchudzać. Nigdy nie trzymałam diety. Nie jadłam regularnie. Zdrowo też nie jadłam. Nie musiałam się pilnować, więc za bardzo nie dbałam o swoje posiłki. Jadłam bardzo dużo słodyczy. Podjadałam między posiłkami. Wiedziałam, że nadejdzie taki dzień, że będę musiała dużo zmienić. No i nadszedł. 

Od dłuższego czasu miałam w planie zacząć ćwiczyć, ale zawsze miałam jakąś wymówkę, a to sama, a to nie mam kiedy - wiesz, każdy powód jest dobry. I tu pojawiła się akcja #chudnezglowa - czysty przypadek. Długo się nie zastanawiałam. Akcja - reakcja i już działam. 


DIETA

Indywidualna dla mnie. Mogłam zdecydować o ilości posiłków, mogłam napisać, czego nie lubię. Wybrałam 4 posiłki dziennie. 4 zbilansowane posiłki dziennie. Jestem syta, najedzona i co najważniejsze zadowolona. Nie mam potrzeby podjadania, nie mam ochoty na słodycze, dzięki temu, że jem porządne posiłki. Pytacie mnie, jak mogę jeść tyle zielska - zawsze lubiłam warzywa, owoce, więc nie jest to dla mnie żadnym wyczynem. Czy się najadam? Tak, najadam. Na pewno jeszcze pokażę kilka fajnych przepisów na to, co sama zjadam. Będzie pysznie.

RUCH

Tu mam spory problem, bo nie za bardzo mogę robić to, co lubię, a takie suche ćwiczenie przed tv to nie dla mnie, więc póki co szukam zestawu, który będzie mi odpowiadał. Może mi coś polecisz? 

TRIZER

Suplement diety, z którego korzystam. Kiedyś mówiłam stanowcze NIE na wszelkie specyfiki, teraz się jednak poddałam, bo w fajnej cenie dostałam tabletki, dietę i wsparcie. Trizer, to spalacz tłuszczu, tłuszczyk mam na brzuchu, więc mam nadzieję, że szybko się go pozbędę.

DLACZEGO CHUDZINA SIĘ ODCHUDZA?

O to pytacie najczęściej. Z czego ja się odchudzam, skoro jestem taka chuda? Na koniec całej mojej metamorfozy pokażę Ci zdjęcia przed i po (mam nadzieję, że coś mi ubędzie), wtedy sama stwierdzisz, czy faktycznie miałam, co zrzucać. Uwierz mi, że po drugiej ciąży mój brzuch jest naprawdę dość spory. Z resztą, każdy, kto mnie widział w ciąży, na pewno potwierdzi, że byłam ogromna. Ćwiczenia, dieta i będzie z górki. Najważniejsze jest dla mnie nauczenie się dbania o siebie, bo o ile karmiąc Matyldę nie mam problemu z posiłkami, to jednak o sobie często zapominam. Dzięki diecie nauczyłam się jeść od posiłku do posiłku, nie podjadam, zjadam sporo, ale wiem, że zdrowo, więc nie obawiam się o nadmiar kilogramów. Piję dużo więcej wody. Generalnie jak na razie wszystko jest na plus.

W GRUPIE SIŁA

Działamy w kilka osób. Razem raźniej. Wszyscy się motywujemy, dopingujemy - przyjemnie jest móc pogadać, z kimś o swoich słabościach. Razem możemy wymieniać się doświadczeniami, przeliczać sukcesy. Jest dobrze. 
CO POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ZA NIM ZACZNIESZ URZĄDZAĆ DOM

CO POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ZA NIM ZACZNIESZ URZĄDZAĆ DOM

Kupujesz dom. W głowie masz masę pomysłów, bo od lat miałaś wizję tego, co będzie w Twoich czterech ścianach. Wynajmujesz ekipę, płacisz grubą kasę, później tylko sprzątanie, układanie rzeczy i wprowadzasz się - marzenie. Niestety rzeczywistość często jest zupełnie inna. Czasem nie masz kasy, tyle ile miałaś mieć, czasem fachowcy okazują się partaczami, czasem marzenie spełnia się nagle i niby wiesz, czego chcesz, ale wszystko spada na Ciebie tak szybko, że zaczynasz się gubić. Żałuję bardzo, że nikt mi nie podsunął takiej listy, jak kupowaliśmy dom. Na szczęście pomału nadrobię, a Ty dzięki temu wpisowi nie popełnisz już moich błędów.


1. Nie śpiesz się - oczywiście, jeśli nie masz kasy, bo jak masz i Ci nie zależy, bo niebawem będziesz mogła znowu remontować, to hulaj dusza. Ja niestety zabrnęłam już za daleko i niektórych rzeczy cofnąć nie mogę, ale dziś wiem, że jeżeli na coś nie mam kasy albo pomysłu, to lepiej zostawić tak, jak jest. Nawet gdybym miała gotować na przenośnej kuchence, to kuchni bym nie zrobiła, jakbym nie była pewna koloru frontów, czy rozkładu szafek. U nas np.schody są takim punktem, który czeka, bo kompletnie nie wiemy, jakie mają być - teraz są betonowe, chodzić się po nich da, więc odpuściliśmy. Druga sprawa, to pieniądze - nie ogarniam tego, że za schody można zapłacić kilka tysięcy...

2. Białe ściany - nauczona doświadczeniem stwierdziłam, że ściany w domu w większości pomieszczeń będą białe. Po pierwsze tak mi się podoba, po drugie wbrew pozorom łatwo utrzymać w czystości, po trzecie szybko zamalujesz, jak Ci się wizja zmieni. Nie wiesz, jak pomalować - maluj na biało. Nie żałuj kasy na farby, które można przecierać ściereczką - mamy takie w kuchni, nie żałuję ani jednej wydanej złotówki.

3. Pomysły - inspiracje - wydawało mi się, że jestem przygotowana na urządzenie domu. W głowie miałam jakąś wizję, wiedziałam, co mi się podoba. Niestety po przekroczeniu magicznego marketu budowlanego - jednego, drugiego, trzeciego - moje pomysły szlag trafił. I nie dlatego, że nagle zmienił mi się gust. Po prostu w marketach jest taki wybór, że oszaleć można. U mnie problemem też był brak konkretów. Wiedziałam coś, ale nie wiedziałam co KONKRETNIE! Dzisiaj mam stworzone tablice na Pinterest, w które wrzucam wszystko to, co wpada mi w oko. Czasem są to całe pomieszczenia, czasem tylko detale, ale jak patrzę na to, co już mam, to wiem, że wykańczając łazienkę będę miała tak, jak sobie zaplanowałam.

4. Kuchnia i łazienka - na te pomieszczenia wydasz najwięcej kasy. Przemyśl milion razy, jak mają wyglądać, czego w nich potrzebujesz. Ściany możesz pomalować nawet na drugi dzień, ale płytek raczej zrywać nie będziesz. Wkurzać się, że jest do dupy będziesz praktycznie codziennie - wiem, co mówię. Jestem idealnym przykładem właśnie tego, że płytek zerwać tak łatwo nie można. Wybraliśmy płytki do kuchni, które już po położeniu mnie wkurzały. Wkurzały, yhy, doprowadzały do szału raczej. One mi tak działają na nerwy, że gdybym tylko mogła, to zdemontowałabym całą kuchnię i wywaliła przez okno te pieprzone płytki. Uwierz mi, że czekam na dzień, kiedy będę mogła  w nie walić młotkiem.

5. Ogród, taras, coś dla dzieci, garaż, podjazd, ogrodzenie - dom to jedno, a to, co wokół domu, to drugie. Za nim wyjdziesz z kawą na słoneczko, musisz się trochę napracować, narobić jak wół. W ogólnym rozrachunku, to będzie przyjemność, ale ponarzekać też musisz - nie jest lekko. Ziemia, piasek, deski, deseczki - to full kasy. Do tego drzewka, krzewy i inne takie. Jak to ustawić, jak posiać, jak wsadzić - no nie jest różowo. Do tego brak czasu, możliwości i zaczynają się schody.

6. Skarbonka bez dna - zawsze coś będzie do zrobienia, do poprawienia. Zawsze będziesz coś przykrywać, zakrywać, przestawiać. Zawsze będzie na coś potrzebna kasa, zawsze. Dom powinniście tworzyć Wy, a nie rzeczy. Dom, to ludzi - zapamiętaj.


Dodasz coś do mojej listy?

Udostępnij, jeśli uważasz, że ten wpis może się komuś przydać - będzie mi bardzo miło.

A'LA PIZZA

A'LA PIZZA

Dogadzamy sobie. M. pizzę mógłby jeść dzień w dzień, no lubi bardzo. Ja zjem, jednak najchętniej taką zrobioną samodzielnie. Różnie to teraz bywa z czasem, więc i pizza często musi poczekać. Wczoraj przypomniała mi się przepis na pizzę, którą robiła moja ciocia. W związku z tym, że czekałam na swoja dietę (wspominałam na fb, że przechodzę na dietę, zrzucam ciążowy nadmiar) szukałam swoich zamienników. Nie chciałam odkładać w czasie zdrowego jedzenia, postanowiłam sama pokombinować. Pizza bez ciasta wydała mi się świetnym pomysłem. Zdrowa, dietetyczna, do tego smaczna - no szał. Jeśli nie macie pomysłu na jutrzejszy obiad, to podrzucam przepis - chwila moment i obiad gotowy.


Składniki:

- 500 g piersi z kurczaka
- papryka
- pomidor
- pieczarki
- kukurydza w puszce
- ser
- sól/pieprz
- oliwa
- wrzuć wszystko to, co lubisz na pizzy - każdy dodatek jest ekstra.

Wykonanie:

Myjemy mięso i wszystkie warzywa. Mięso kroimy i tłuczemy - mi z całej piersi wyszły 4 pizze. Posypujemy solą i pieprzem, skraplamy oliwą. Układamy piersi na foli aluminiowej, wkładamy do rozgrzanego piekarnika (200 stopni) na 8 minut. Warzywa kroimy. Na podpieczone mięso układamy wszystkie dodatki - całość w piekarniku powinna jeszcze być około 20 minut. Pod koniec pieczenia układamy ser i po chwili mamy gotowe danie. Pierwszy raz ugotowałam dziś ryż do pizzy - było smacznie i zdrowo. M. zjada z sosem.











Jak Ci się podoba?
Jeśli spodobał Ci się przepis, to podziel się nim z innymi - udostępnij.

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger