POSPRZĄTAJ

Walczę. Każdego dnia walczę. Najpierw walczę, żeby Kajtek rano jeszcze chwilę pospał, później walczę, żeby podnieść się z łóżka. Walczę też sama ze sobą, z dziećmi. Ze swoimi słabościami. Walczę o siebie, o lepsze jutro, o marzenia. Niezła ze mnie wojowniczka. Walka zmienia się w cel, a kiedy cel pojawia się na horyzoncie, jest łatwiej. 

Czytam książkę, która pomaga mi zmienić moje myślenie - "30 dni do zmian" E. Zając. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron wiedziałam, że polubię się z każdym rozdziałem, z każdym kolejnym zdaniem. Od zawsze tak miałam, że kiedy zaczynałam coś nowego albo przygotowywałam się do czegoś ważnego, to lubiłam zacząć od zrobienia porządku - większość ludzi mi wmawiało, że jestem nienormalna, ale ja robiłam to, co sprawiało mi przyjemność. Nawet cotygodniowe sprzątanie domu zaczynałam od zrobienia bałaganu, po to tylko, żeby później posprzątać, powyrzucać, poukładać w kosteczkę - wiem, wiem, powinnam to leczyć, bo to chyba jakieś zaburzenia kompulsywne, ale dobrze mi z tym. Ok, od kiedy mam dzieci, to sprzątanie wygląda trochę inaczej, ale o tym może innym razem.

Wpadłam w trans. Każdego dnia ogarniam. Pomału wychodzę na prostą i dobrze mi z tym, bo wiem, że to wielki krok ku dobremu. Sprzątam, przekładam, wyrzucam, planuję. Robię porządek dookoła siebie, układam też sobie w głowie. Jest lepiej, naprawdę. 

Wczoraj zajęłam się Pinterestem. Wiem, że może to być dla Ciebie śmieszne, ale ja uważam, że wszędzie, w każdym miejscu musi być czysto i poukładane. Lubię, kiedy jest spójnie, kiedy jest ład. Pinterest to skarbnica inspiracji. Znajdziesz tam wszystko. Kiedy weszłam pierwszy raz, to od razu wyszłam - nie umiałam się odnaleźć, nie wiedziałam, jak szukać. Przy kolejnej próbie już wsiąkłam. Stworzyłam kilka nowych tablic, poprzenosiłam piny i jest przejrzyście.

Korzystasz z Pinterest? Zostaw mi namiar na siebie, chętnie popatrzę na Twoje inspiracje.
TURLUTUTU - PIERWSZA MIŁOŚĆ MOJEJ CÓRKI

TURLUTUTU - PIERWSZA MIŁOŚĆ MOJEJ CÓRKI

Sto razy dziennie czytamy książki. Większość znam już na pamięć. Matylda miłością wielką darzy Wydawnictwo Babaryba. Czasami proszę, żeby przyniosła coś innego, bo ile można czytać jedną książkę. Na szczęście Mati bardzo często czyta sobie sama, bo i książki zna już na pamięć. 


Najczęściej czytamy o przygodach Turlututu - nie wiem, co ten jednooki stwór ma w sobie, ale Matylda za nim szaleje. Przytula się czasem do książki i mówi: "kocham Turlututu" - śmiać mi się wtedy chce, bo książkowy potworek wkroczył do jej świata na dobre. Matylda wykonuje polecenia, które znajdują się w książce. Pomaga Turlututu, broni go, rozmawia z nim. Ciężko opisać, co się dzieje, kiedy czytamy, ale uwierz mi na słowo - są krzyki, piski i wielka radość. Turlututu na wakacjach kryje w sobie kolorowanki, naklejki i całe mnóstwo zadań do wykonania. Myślę, że każdy mały odkrywca będzie zachwycony przygodami stworka-potworka.







Nieco mniejszym zainteresowaniem cieszą się książki Herve Tulleta - SUPER TATA, UFO KUKU, DUŻY CZY MAŁY, JUŻ JADĘ. Tu zdecydowanie wygrywa wygląd książeczek - twarda oprawa, kolorowe obrazki i świetne ułożenie stron. Same wymyślamy historie, opisujemy, opowiadamy, uczymy się. Mowa jest o przeciwieństwach, o tacie bohaterze, o podróży, o dźwiękach, o stworach - małe książeczki, z niewielką treścią, ale wyjątkowo pobudzają wyobraźnię.










Znasz te książki? Podzielasz mój entuzjazm?
CZY WARTO KUPIĆ DOM W ZABUDOWIE SZEREGOWEJ?

CZY WARTO KUPIĆ DOM W ZABUDOWIE SZEREGOWEJ?

Marzyłam o domu, o ogródku, o pachnących poziomkach. Kiedy pisałam o swoich marzeniach, to nawet przez sekundę nie pomyślałam, że mogą się spełnić. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Pomysł, decyzja, starania i bach - wprowadzamy się. Puste ściany, termin porodu. Remont, termin porodu. Wszystko rozgrywało się przed porodem, więc emocje sięgały zenitu. Chcieliśmy po narodzinach Kajtka zamieszkać już w nowym domu. No właśnie, nowy dom. Po co? Dla kogo? Czy było warto?


Dla kogo dom w zabudowie szeregowej?

Myślę, że dla każdego. Wszystko zależy od Twoich wymagań. I funduszy oczywiście. Mieszkałam całe życie w bloku, sąsiadów miałam pod ręką. Ciężko mi sobie siebie wyobrazić w domu wolnostojącym - no bałabym się, co tu dużo mówić. Teraz każdy szmer, każde stuknięcie mogę przypisać sąsiadom. Jak byłam sama z dziećmi na samym początku, to bałam się siedzieć na dole - różne sobie wkręcałam historie. Teraz już przywykłam, nawet zaczęłam otwierać drzwi wieczorem, kiedy ktoś puka - wcześniej nie otwierałam. Wstyd mi trochę, ale jestem strachliwa. No, przecież całe życie mieszkałam w bloku. Zabudowa szeregowa fajna jest też dla kogoś, kto marzy o małym ogródku, a wie, że na wybudowanie domu nie będzie miał zwyczajnie kasy. Dla nas, to ogromna zmiana, bo nie mieliśmy kawałka zieleni do dyspozycji, a teraz mamy nawet taras. Dzieci też skorzystają. Już się doczekać ciepła nie mogę, będzie pięknie. Piaskownica, huśtawka i całe dnie na dworze. 

Czy warto kupić taki dom? 

Warto. O ogródku już wspominałam, o tarasie też, a plusów jest naprawdę sporo - wczoraj np. posadziłam swoje pierwsze w życiu drzewko, będą kwiaty, bo sobie wymarzyłam drzewko różane, będą krzewy - będzie minimalistycznie, bo tak lubię, tak mi się podoba. W małych doniczkach będzie mięta, truskawki i zioła. Doczekać się nie mogę. W tym momencie nie widzę żadnych minusów, ale czas pokaże, co będzie dalej. 

I co? Przekonałam Cię, że warto? 
Mogłabyś mieszkać w domu wolnostojącym, czy może jednak wolisz mieszkanie w bloku?


ZAZDROŚĆ O RODZEŃSTWO

ZAZDROŚĆ O RODZEŃSTWO

Rodzeństwo. Dla wielu z nas najlepsze, co mogło się przytrafić w życiu, dla innych przekleństwo. Jedni doceniają od razu, inni dopiero po latach. Rodzeństwo moim zdaniem, to dar. Mam siostrę i brata, jestem najmłodsza, nigdy nie czułam zazdrości o to najmniejsze, nie wiem, jak czuła się moja siostra, czy brat, kiedy pojawiłam się ja, ale wierzę, że moi rodzice zrobili wszystko, żeby żadne z nich nie czuło się gorsze. To rodzice mogą najwięcej, to w rodzicach nadzieja, żeby dzieciaki kiedyś w przyszłości chciały ze sobą być. Rodzice mają moc.


Nie ma sprawdzonej recepty. Nie umiem powiedzieć, co jest gwarancją sukcesu. Wiem jedynie, że będzie Ci potrzebna cierpliwość i dużo miłości, a no i wiara w powodzenie, bo to najważniejsze.

Kiedy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, że obok Matyldy pojawi się jeszcze mały człowiek, zastanawiałam się, jak jej nie skrzywdzić. Co zrobić, żeby nie czuła się gorsza, żeby nie pomyślała, że jest dla nas mniej ważna. Tłumaczyłam. Opowiadałam. Mówiłam, że maleńki człowiek potrzebuje najbardziej mamy, że mimo że mama będzie miała mniej czasu dla niej, to nie znaczy, że kocha ją mniej. Wydawało się, że rozumie, ale wiedziałam, że najgorsze przed nami, przecież wszyscy mówią o zazdrości.

Przyjechaliśmy do domu i się zaczęło. Wkładanie smoczka do buzi, zabieranie go. Chęć brania na ręce. Przytulanie, całowanie, dotykanie. W wózku chciała wozić Ona. Pampersy przynosić musiała Ona. Nie ma lekko, siostra musi pomagać. Magia - patrzyłam i nie wierzyłam, bo gdzie ta zazdrość, o której wszyscy trąbili, no gdzie?! Zainteresowanie bratem trwało chwilę, później przyszła akceptacja, a na koniec pojawiła się zazdrość.

Było jedno ugryzienie w palec. Kilka szturchnięć. Sporo krzyków. I kilka spięć ciała nad nim - wiesz, zaciśnięte zęby, wyprostowane ręce i gdyby nie instynkt, to by pewnie poddusiła brata. Generalnie chciała zwrócić moją uwagę na siebie. Zdarzało się też tak, że kiedy ktoś bardziej zachwycał się Kajtem, to Mati wchodziła na daną osobę, żeby być w centrum. To tylko dziecko. Dziecko, które zawsze było z dorosłymi, a tu nagle pojawia się ktoś młodszy i zbiera wszystkie ochy i achy. Wcale się jej nie dziwię. Też bym próbowała wszystkich sposobów. 

Generalnie nie jest i nie było źle. Choć kiedy byłam w ciąży wydawało się, że będzie idealnie, mimo to widać, że Matylda jest jeszcze małym dzieckiem, które domaga się uwagi. Powiem tak, jeśli wszystko pójdzie tak dalej, to myślę, że będą mega zgranym duetem. Już dziś Mati broni brata, stawia się po jego stronie. Całuje, przytula, lubi być przy nim, a kiedy słyszy, że płacze, to upomina mnie, żebym zareagowała. Chłopczyk na widok Mati uśmiecha się od ucha do ucha, kiedy Młoda go straszy, to śmieje się w głos, wzrokiem podąża za nią. Fajnie jest móc patrzeć, jak rodzi się miedzy nimi uczucie. Wierzę, że jeśli my - rodzice nie zepsujemy ich relacji, nie będziemy za bardzo ingerować, to stworzą razem coś wyjątkowego. tego życzę Im i sobie, bo to inwestycja na lata.





Jak jest u Ciebie? Jak Twoje dzieciaki się dogaduję? Jak to wygląda ze starszymi dziećmi? Masz jakieś rady? Czekam na Twoje zdanie w komentarzach.
NOSIDŁO ERGONOMICZNE TULA

NOSIDŁO ERGONOMICZNE TULA

Nosidełko było na mojej liście "must have" od dawna. Marzyłam o nim. Kiedy Matylda zaczęła siedzieć, poratowała mnie koleżanka - pożyczyła nam swoją Tulę. Wiedziałam jednak, że nosidło dla drugiego dziecka będzie koniecznością. Po przeprowadzce okazało się, że Tula będzie potrzebna bardzo często, zwłaszcza teraz, kiedy szykujemy Mati do przedszkola. Do placówki mamy około 2 km, zostaję bez auta, więc odebrać Matyldę będę musiała sama z Kajtkiem. Nosidło będzie idealnym wyjściem. Kajtek w wózku, Mati na plecach i razem będziemy podbijać świat.


Póki co, M. korzysta z dobrodziejstw nosidła, przy dłuższych spacerach jest niezastąpione. Ostatnio wybraliśmy się na plac zabaw oddalony od domu o spory kawałek. Mati trochę szła sama, trochę na plecach u Taty, obyło się bez marudzenia, bez płaczu, że bolą nóżki, że ciężko się idzie. Po zabawie na placu, po biegach, tym bardziej doceniliśmy nosidło. Do domu wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni. Żadne z nas nie czuło ciężaru Matyldy na swoich rękach, za to każde z nas było uśmiechnięte, bo spędziliśmy miło i przyjemnie czas. Kajto w wózku, Mati na plecach - razem podbijemy świat. Naszą tulę kupiliśmy w TUBLU.






Tula - TUBLU

Nosisz swoje dziecko?
Wybierasz chustę czy nosidło?
Podziel się swoim doświadczeniem.
Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger