NIE JESTEM IDEALNĄ MATKĄ
..., chociaż nie powiem, że bardzo chciałam taka być. Dążyłam do ideału, jednak odpuściłam. I cholernie mi z tym dobrze. Starałam się, poświęcałam - nadal to robię, ale teraz nie zapominam też o sobie. Jestem najlepszą mamą na świecie dla Matyldy, choć nie jestem nieomylna. Każdego dnia chcę być lepsza, próbuję. Popełniam błędy, ale czasem robię coś celowo, żeby ułatwić sobie życie, bo nie każdy dzień witam z uśmiechem na twarzy.
Nie jestem matką idealną, bo...:
1. Rano, kiedy Młoda budzi się pełna życia przed 6, daje tablet, błagam o zabawienie się, a sama dosypiam. Pozwalam wtedy na wszystkie jajka niespodzianki, ciastolinowe stwory, a nawet dzieci jedzące samodzielnie, bo to ostatnio hit. M. nauczył Matyldę wybierać głosowo "chomiki", one też są mega fajne.
2. Codziennie, a nawet kilka razy dziennie brakuje mi cierpliwości. Mam ochotę wyskoczyć przez okno albo zacząć gryźć ściany, czemu te małe stwory wymagają tyle uwagi.
3. Na co dzień staram się, żeby Matylda jadła zdrowo. Ograniczam słodycze, tłuszcze i całą tą chemię, ale są sytuacje, w których Młoda dostaje coś zakazanego, żeby w końcu była przez moment cicho.
4. Nie wspomnę już o krótkim karmieniu piersią, podawaniu smoczka, czy "wiązaniu"-otulaniu, przecież zrobiłam krzywdę własnemu dziecku.
5. Krzyczę. Krzyczę czasem do zdarcia gardła, bo nie daję rady. Czasem zamiast drzeć gębę, siadam i czekam spokojnie, aż rozpacz minie, wtedy rozmawiamy.
6. Pozwalam na wiele, bywam uległa i nie zawsze jestem konsekwentna, za to jasno wyznaczam granice i nie pozwalam ich przekraczać.
7. Daję bardzo dużo swobody, często za dużo.
8 Nie lubię, kiedy Matylda się brudzi, nawet sobie nie wyobrażacie, jaka jestem wtedy wściekła, ale siedzę cicho, zamykam pysk i piorę, ciągle piorę.
9. Nie zakładam czapki. Wychodzę na spacer, kiedy pada deszcz, kiedy jest chłodno, choć ostatnio spacerujemy bardzo mało.
10. W końcu robię coś dla siebie, zostawiam Mati w dobrych rękach i się relaksuję, odpoczywam.
Kocham swoje dziecko najbardziej na świecie, kocham jak nigdy nikogo. Nie jestem w stanie pojąć miłości matki do dziecka, nie umiem jej opisać, to coś wyjątkowego, jedynego. To też bardzo ciężka i odpowiedzialna praca, która wymaga odpoczynku i chwili wytchnienia. Rodzice też są tylko ludźmi i mają prawo do błędów, więc nie oceniajmy innych, bo każdy rodzic naprawdę chce jak najlepiej dla swojej pociechy.
Wierzę, że wychowamy Mati na dobrego człowieka, a ja usłyszę kiedyś od niej, że jestem dla niej jak przyjaciółka.
Świetny, tekst, każda z nas ma na swoim koncie jakieś grzeszki.
OdpowiedzUsuńPisałam już o tym u siebie: http://mamazamiastem.blogspot.com/2015/03/nie-jestes-idealna-tak-jak-kazda-inna.html Zapraszam!
Czytałam, bardzo mądrze myślisz :-)
UsuńDziękuję :-*
Rodzice to przede wszystkim ludzie
OdpowiedzUsuńTak samo jak dzieci, więc i dzieciom i rodzicom należy się szacunek ;-)
UsuńJa to wszystko robię też. I jeszcze ku niezadowoleniu wielu nie reaguje już na każdy płacz i jeżeli wiem, że coś jest próbą wymuszenia i histerii, to daję się wyryczeć (czasmi trochę to trwa) Dąbrówka
OdpowiedzUsuńZ czasem u nas takie przeczekiwanie poskutkowało i Młoda ryczy rzadziej, ale mam też sposób na odsyłani jej do swojego pokoju, żeby przemyślała - wraca po 10 sekundach spokojna i uśmiechnięta, wtedy gadamy :-)
Usuńoj tak :) mam to samo :)
OdpowiedzUsuńAnia, Ty przy trójce, to musisz mieć nerwy ze stali :-p
UsuńOj zdarza mi się krzyczeć w eter z bezsilności albo płakać razem z Małą Zet. Matka też człowiek i nawet jej cierpliwość i pokłady spokoju się kończą
OdpowiedzUsuńTeraz już rzadko płaczę razem z Mati, ale kiedy była maleńka, to wyłam często :-*
Usuń