CICHE ANIOŁKI

Jakiś czas temu na fb skomentowałam (poniższe) zdjęcie - "mam takie trzy :-(" - wczoraj trafiłam znowu na to zdjęcie i doczytałam, że rzeźba dotyczy cierpienia matki, która poddała się aborcji, pokazuje, że dziecko ma swoją godność. Poczułam, że muszę się do tego odnieść. Poczułam, że powinnam się trochę uzewnętrznić...

źródło
Owszem mam takie trzy - CICHE ANIOŁKI, ale są to dzieci, które się nie urodziły, bo nie dostały takiej szansy, bo coś się nie udało, bo natura zdecydowała inaczej. Dziś myślę o tym, że tak miało być. Nie, nie rozpaczam. Tak, jest mi przykro. Nie oczekuję wsparcia. Zwyczajnie potrzebuję to z siebie wyrzucić.

Wbrew pozorom, najtrudniej było po urodzeniu Matyldy, kiedy patrzyłam na nią i myślałam, że obok niej powinien leżeć jeszcze jeden mały człowiek. Kiedy karmiłam ją i myślałam sobie, jakby to było z dwójką. Po kilku rozmowach z M., po chwilach płaczu - przestałam o tym myśleć. Tak musiało być, nie obwiniałam się, nie obwiniałam nikogo - zaczęłam cieszyć się macierzyństwem. Ciąża z Matylda była ciężka, trudna, zagrożona - dlatego też w trakcie jakoś nie odczułam straty, dopiero później dopadły mnie emocje.

Zrobiłam test. Cieszyłam się. Skakałam pod niebiosa. Wiecie, jak to jest, jeśli się na coś czeka - radość nie do opisania. Zrobiłam betę - jest ciąża. Umówiłam się do lekarza za kilka tygodni, bo nie chciałam lecieć od razu. Kilka dni przed wizytą zrobiłam znowu betę. Czułam, że coś się dzieje niedobrego. Beta spada - kurde! Miałam jeszcze nadzieję, myślałam, że może to ciąża bliźniacza i znowu się coś chrzani. Jednak nie. Żadnych plamień, krwawień. Na usg nic. Brak miesiączki przez dłuższy czas. Telefon do lekarza:"proszę zrobić betę, żeby wykluczyć ciążą pozamaciczną, jak beta będzie jakakolwiek, to rano zapraszam na oddział" - strzał w pysk. Beta zerowa, kilka dni później miesiączka. Poczułam ulgę, ale i ogromną stratę. Płakałam, ale otrzepałam się i poszłam dalej, bo przecież widocznie tak miało być.

Pierwsza strata. Nie odczułam jej prawie wcale. Wyłączyłam myślenie, dałam sobie kopa i poszłam dalej. Z perspektywy czasu wiem, że najbardziej bolała mnie właśnie ta strata. Wiem, że to jej nie przepracowałam, nie oswoiłam się. Boli do dziś. Tylko dziś jest Mati - uśmiecha się i wynagradza wszystko. Nie, nie zastępuje "tego" dziecka, ale pozwala przestać myśleć.

Może własnie zostanę zlinczowana, ale dla mnie połączone komórki damskie i męskie, to jeszcze nie dziecko. Plamka na usg, której nie bije serce, też dla mnie nie jest dzieckiem. Nie umiem myśleć w takich kategoriach. Gdybym tak myślała, to musiałabym opłakiwać każdą ciążę, która się nie zagnieździła, a przecież takich ciąż, o których w ogóle nie wiemy jest wiele. Mimo że nosiłam Matyldę w brzuchu, to do tej pory ciężko mi w to uwierzyć. Pamiętam jak na którymś usg było już widać ręce, nóżki - wszystko, a ja po powrocie do domu gadałam do zdjęcia. Rozumiecie? Do zdjęcia! Nie do brzucha. Dopiero, kiedy Młoda zaczęła szaleć w brzuchu, kiedy dawała o sobie znać, to wiedziałam, że jest, że na Nią czekamy :-).

Należę do ludzi, którzy dużo noszą w sercu, ale rzadko pokazują to na zewnątrz. Potrafię nakładać maskę, uśmiechać się i iść z podniesioną głową. To chyba dobrze, bo nie lubię obciążać innych swoimi problemami. Z wieloma przeciwnościami potrafię się pogodzić, potrafię myśleć, że tak jest lepiej, tak być musiało - koniec. Tylko czasem przychodzi chwila zwątpienia, wtedy otworzę się przed kimś ważnym, wyjątkowym, popłaczę, wezmę gorącą kąpiel, wypiję lampkę wina i jest lepiej.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie kiedy możemy mówić o tym że mamy w brzuchu nowe życie ? Pamiętam jak byłam w ciąży z Michałem - bardzo chcianej i oczekiwanej. Pamiętam jak lekarz powiedział mi że jest pecherzyk ale pusty i że tak naprawdę nie wiadomo czy ciąża się rozwinie. Pamiętam swój strach i te myśli. To jest we mnie nowe życie czy nie? Nadal trudno mi to pojąć i ogarnąć. Życzę dużo siły. Pozdrawiam. 4razym.blogspot.com

      Usuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger