JAK POZBYĆ SIĘ UCIĄŻLIWYCH SĄSIADÓW?

Mieszkamy w bloku/kamienicy? Nie wiem. W każdym razie mamy sąsiadów, jak większość. Jedni są mili, inni nie są zbyt otwarci, ale generalnie wszyscy współpracujemy. Dogadujemy się.

Nad nami mieszkała starsza kobieta, która niestety już zmarła. Mieszkanie po niej przejęła córka - oczywiste. Postanowiła to mieszkanie wynajmować - nie mam z tym problemu. Z tym, że z racji tego, że mieszkanie jest dość zaniedbane i staroświeckie, to wynajmują je ludzi raczej mało wymagający - do nich też nic nie mam. Problem zaczyna się w momencie, gdy Ci ludzie tak uprzykrzają nam życie, że nie możemy normalnie funkcjonować.

Dlatego pytam - jak pozbyć się uciążliwych sąsiadów?

Sąsiedzi I

Młody chłopaczek mieszkał tu przez tydzień. Pił, bił, darł mordę. Imprezował całe noce przez cały tydzień. Po interwencji mieszkańców właścicielka wypieprzyła go.

Sąsiedzi II

Młoda para z dwójką dzieci. Dzieci jak to dzieci wiadomo - biegają, skaczą, bawią się, ale funkcjonują normalnie. Chodzą do szkoły. Śpią o normalnej porze. Matka przestraszona. Szara myszka. Biedna kobieta pijaka. Ojciec alkoholik. Pije, pije i jeszcze raz pije. Koło tyłka by mi to latało, gdyby nie fakt, że jak pije, to imprezuje, a jak imprezuje, to 3 razy w tygodniu wita u niego policja. Rozstali się. Znalazł sobie inną. Dopiero zaczęły się awantury, bicie i tłuczenie talerzy. Na szczęście wyprowadzili się.

Sąsiedzi III (obecni)

Baba wyglądająca jak chłop, po dłuższej chwili widać, że nie do końca z nią wszystko ok. Bez faceta, za to z dwójką dzieciaków. 2 i 4 lata. Po pierwszej naszej nocy, kiedy poszliśmy spać po 3 nad ranem, bo dzieci grały w piłkę, postanowiłam do nich pójść w dzień. Kupiłam czekoladę, ubrałam Matyldę (miała 4 m-ce). Naiwnie myślałam, że jak zobaczy dziecko, to zrozumie o co mi chodzi, przecież sama jest matką. Dzień dobry nie odpowiedziała. Czekoladę prawie mi wyrwała z ręki. Młodszy chłopaczek spadł prawie ze schodów, starszy biegał, jakby był w jakimś amoku. Powiedziała mi tylko, że młodszy śpi w idealnej ciszy (zlituj się kobieto, jaka cisza), a drugi w idealnej ciemności. Odpuściłam. Napierdalają czym się da. Walą, skaczą, biegają. Grają w piłkę. Drą się. Młodszy wieczorami przed zaśnięciem płacie przez godzinę - serce mi pęka. I naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby to wszystko nie zaczynało się około godziny 19-tej i kończyło grubo po północy. Chodzenie do nich jest na nic, bo oni nie widzą problemu. Inni sąsiedzi też się skarżą, ale to nam walą po głowie. Zadzwoniłam do właścicielki, ale ona uważa, że jest ok. Na policję nie chciałam dzwonić, bo co powiem, że dzieci jak zombi chodzą spać nad ranem? Nie wiem już, co robić. Mam dość. Czasem mam ochotę pójść do niej i wykrzyczeć, żeby zamknęła w końcu mordę i uciszyła dzieciory, ale co to da - nic!

Naprawdę nie jestem czepialska. Naprawdę nie stwarzam sobie problemu sama. Po prostu nie mam już cierpliwości. Nie wiem, co zrobić. Nie mam pomysłu. Może mieliście podobny problem? Może macie pomysł, jak mogłabym zareagować? Zawsze mogę na Was liczyć, może i tym razem. Będę wdzięczna za pomoc.

5 komentarzy:

  1. Nie wiem co ja bym zrobiła,bo mamy dom i na szczęście nie muszę się użerać z sąsiadami.Może zgłosić sprawę do opieki społecznej,nawet anonimowo można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe życie mieszkam w blogu, ale takich sąsiadów nie miałam nigdy. Pomoc społeczna to ostateczność, nie chciałabym robić ludziom problemów, ale moja cierpliwość też ma swoje granice.

      Usuń
  2. Skoro byłaś tam, próbowałaś rozmawiać, chciałaś po sąsiedzku i ludzku załatwić sprawę ale to nic nie dało :( Ja dzwoniłabym na policję i zgłaszała zakłócenie ciszy nocnej. Nie musisz podawać przyczyny tego zakłócania. Podajesz, że to się dzieje notorycznie, interwencje nie pomagają. Policja w końcu po którejś interwencji będzie musiała powiadomić właścicielkę i może wtedy ona otworzy oczy.

    Współczuję Wam, bo nikt nie lubi kwasów w takich społecznościach sąsiedzkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Olu, ale kiedy wcześniej poprzedni sąsiad przez tydzień urządzał sobie imprezy i dzwoniliśmy na policję, to po 2-3 interwencji powiedzieli nam, że możemy skierować sprawę do sądu..., o właścicielce mieszkania nie chcieli słuchać...
      Co do podawania przyczyny, to nawet nie wiedziałam, ale dobrze wiedzieć.
      Tych sąsiadów mam generalnie w czterech literach, bo na pewno za jakiś czas się wyprowadzą, tylko weź się męcz we własnym domu...

      Usuń
  3. Ja tez mam taka uciazliwa sąsiadkę która nawet z lapami do mnie skacze i wiem z własnego doświadczenia ze policja nic nie robi chyba ze są kumplami uciążliwej sąsiadki to przyjada ale nie do niej ale żeby to tobie prawic kazania bo to nie ona robi problemy ale ty.osoba pokrzywdzona.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger