RYTM DOBOWY
Mały człowiek pojawia się na świecie - Ty jesteś tak zestresowana i zmęczona, że nie możesz się w tym wszystkim odnaleźć. Do tego te hormony, które odbierają Ci możliwość logicznego myślenia. Jest sposób na to, żeby sobie poradzić - trzeba nadać rytm dobowy Maluszkowi. Dzieci lubią rutyną.
Dlaczego rytuały są ważne?
Dzieci lubią powtarzalność, lubią wiedzieć, co po sobie nastąpi. Daje im to poczucie bezpieczeństwa. Uporządkowany schemat dnia i nocy jest ważny dla rozwoju dzieciaczka. Plan dnia pozwala odnaleźć się w nowej sytuacji. Najważniejsze jest jednak to, że dzieci dzięki temu, że wiedzą, co za chwilę się wydarzy, są spokojniejsze i weselsze. Nam rodzicom też jest łatwiej, szczególnie w pierwszych miesiącach życia malucha, kiedy trudno nam określić, co może sygnalizować płacz.
Od pierwszego dnia w domu wieczornym rytuałem była kąpiel i sen. Nie było płaczu, nie było krzyku, ale to też dzięki usposobieniu Matyldy. Z dnia na dzień starałam się jednak, żeby większość czynności była codziennie mniej więcej o tej samej porze. Nie chodziłam z zegarkiem w ręku, bo chciałam też być niewolnikiem, ale dzięki temu, że trzymałam się jakiegoś ustalonego schematu, to wiedziałam, czy Mati jest głodna, śpiąca, czy znudzona.
Jak sobie poukładaliśmy nasz rytm dobowy?
Rano po przebudzeniu było mleczko. Później trochę leniuchowania i dopiero zaczynałyśmy poranną toaletę. Lubiłam te nasz poranki, kiedy Młoda jeszcze się nie przemieszczała i mogłyśmy się trochę poprzytulać.
Kiedy zaprzyjaźniłyśmy się bardziej, to spacer był dwa razy dziennie - tak samo była drzemka, bo spała tylko na dworze - z biegiem czasu drzemka zrobiła się jedna, ale też o jednakowej porze. Na szczęście zaczęła też spać w domu :-).
Później o podobnej porze wracał Tata. Bawił się z Matyldą, zajmował. Do tej pory widzę, że jak zbliża się 17, to Młoda zaczyna pytać o Tatę. Częściej podchodzi pod drzwi - czeka.
Koło 19 - tej przygotowujemy się do spania. Wyciszamy się, kąpiel, kolacja, coś poczytamy i Matylda zasypia. Do 6 miesiąca jadła tylko raz w nocy, później było różnie. Teraz Mati w nocy nie je, ale też nie przesypia 10 h ciągiem - budzi się raz czy dwa, chyba że śpi z nami, to nawet nie drgnie.
Generalnie trzymałyśmy się zasady: jedzenie - zabawa - spanie. Najpierw Mati jadła średnio co dwie godziny, później co 3 - oczywiście, jeśli potrzebowała więcej, to zawsze dostawała. Teraz Matylda je co 3 godziny - wychodzi nam 5 posiłków dziennie - zawsze mniej więcej o tej samej porze.
Ogromne poczucie bezpieczeństwa daje mi nasz plan dnia, choć nie trzymam się go kurczowo i są odstępstwa, to jednak jest mi dużo łatwiej. Nie wyobrażam sobie, jak miałabym funkcjonować, gdybym na samym początku nie miała ustalonego schematu. Owszem potrzebowałam trochę czasu na początku, żeby zaprzyjaźnić się z Młodą, ale z czasem było już tylko lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz