KWOKA - WARIATKA
Jestem kwoką.
Jestem wariatką.
Jestem nadopiekuńcza?
Za nim urodziła się Matylda, to wydawało mi się, że będę matką raczej wyluzowaną, taką co zostawi dziecko z Babcią, Tatą bez żadnego problemu. Matylda miała spać sama w swoim pokoju, miałam do niej chodzić w nocy. Miałam nie reagować na każde jękniecie, miałam nie reagować na płacz, bo przecież ją rozpieszczę.
Wiecie, jak jest teraz? Wiecie. Na pewno wiecie. Pewnie połowa z Was miała tak samo, no może nie aż tak jak ja, ale miała. Pewnie druga połowa powie, żebym puknęła się w głowę i to też zrozumiem. Moje podejście się zmienia, pomału, ale się zmienia :-).
Reaguję na płacz, na prawie każdy płacz, bo teraz już potrafię rozróżnić, czy faktycznie coś się dzieje, czy Mati tylko udaje. Nie reaguje na jęknięcia, piski i stękania - czasem w nocy robię to zupełnie nieświadomie. Tak samo nieświadomie brałam ją w nocy do łóżka, żeby dostała pierś - budziłam się przerażona, bo nie wiedziałam, skąd się dziecko brało w moim łóżku. Bywam jak zwierzę, walczę o swoje dziecko. Jestem zazdrosna. Nie lubię, jak ktoś ją bierze na ręce. Nie lubię jak ktoś ją całuje, przytula. Nic nie mówię, ale stoję jak wryta i obserwuję. Sytuacja nie dotyczy oczywiście Michała - on może wszystko.
Matylda śpi w swoim pokoju owszem, śpi nawet w swoim łóżeczku, ale ja śpię razem z nią. Po pierwsze dlatego, że tak mi wygodniej, bo nie chce mi się w nocy chodzić, po drugie dlatego, że jakoś nie potrafię jej samej zostawić, ale coraz bardziej czuję, że powinnam i że tak będzie lepiej i mi i jej, o M. nawet nie wspomnę :-p Na początku taki mieliśmy układ, że ja śpię z Młodą, bo M. wstaje rano do pracy, a że jego sen czasem trwa tylko 3-4 h, to wolałam, żeby był wypoczęty.
Matylda ma 14 m-cy i do tej pory została sama z kimś innym niż ze mną kilka razy i to na nie dłużej niż 2 godziny. Nie umiem jej zostawić. Stresuje się, boję, martwię. Jeśli już Matylda została z kimś innym, to tylko z moją Mamą i z Michałem oczywiście. Na chwilę jestem w stanie zostawić ją tylko z kilkoma osobami, Jeśli komuś nie ufam, bądź uważam, że nie nadaje się do opieki nad dzieckiem, to nawet gdybym padała na twarz, to Mati nie zostawię - nie i już!
Jestem zmęczona na własne życzenie i nie mogę mieć do nikogo pretensji, ale z drugiej strony wiem, że wynika to z tego, że nie mam tu obok siebie nikogo bliskiego. Matylda jest przyzwyczajona tylko do mnie, usypia tylko ze mną, je ze mną, kąpie się ze mną i cieszę się z tego, bo nikt nam tych chwil nie zwróci. Czasem w dzień zaśnie z Tatą, ale po wielkich bojach. Rano w zwyczaju ma śniadanie z Tatą, ja wtedy dosypiam. Michał stara się jak może, ale skoro w ciągu dnia spędza z nią niespełna 3 h, to nie ma się czemu dziwić. Z Tatą się najlepiej wygłupia, z mamą jest średnio, bo mama uważa, bo mama ostrzega, a Tata, Tata pozwoli na wszystko :-D
Marzę o chwili dla siebie. Marzę o tym, żeby na noc Matylda poszła spać z Tatą. Marzę o dniu dla siebie, ale jednocześnie się boję. Boję się o swoją Maleńką Córeczkę, przecież będzie tęskniła, będzie płakała...
Tak sobie myślę, że mam strasznie niezdrowe podejście, ale od kiedy skończyłam karmić piersią, to i tak się wiele zmieniło, ale o tym innym razem. Uważam, że przy Matyldzie wszystko zrobię najlepiej, że wszystko wiem najlepiej. M. ma też ze mną ciężko - wiem. Nasza Położna powiedziała, że przy kolejnym dziecku będzie inaczej - oby, bo się wykończymy nawzajem. Ja ciągle zestresowana, zmartwiona, zmęczona. Muszę odpuścić, wiem, tylko jak?
W najbliższą sobotę Mati będzie z Tatą całe 5 h sama - ciekawe, kto będzie bardziej tęsknił za Mamą - Michał, czy Tyldzia? Ciekawe, kto komu zapewni lepsze atrakcje - Mati Tacie, czy Tata Mati :-p
Wiem, że sobie poradzą, wiem, bo znam M. Dadzą radę :-) Matka w cudownym towarzystwie spędzi czas - opowiem Wam później <3
Ja też się nieraz budzę z dzieckiem w łóżku, tylko że oni sami przychodzą a ja potem wstaję z bólem kręgosłupa :P Pewnie, że Ty zrobisz przy Mati wszystko najlepiej, ale inni ludzie też dadzą sobie radę i nikt na tym nie ucierpi ;) To, że przy drugim dziecku jest inaczej, to prawda. Pierwszego nie chciałam z nikim zostawać, nawet nie pozwalałam żeby babcia poszła sama z nim na spacer a drugie musiałam zostawić na cały dzień jak miała 12 dni, potem przez kilka dni mnie nie widziała jak miała 8 m-cy :( To były sytuacje niezależne ode mnie, ale na pewno łatwiej mi było zostawić z kim drugie dziecko, niż pierwsze.
OdpowiedzUsuńPocieszyłaś mnie Kochana - dzięki :-D
UsuńCzasem łatwiej zostać postawionym przed faktem dokonanym, niż samemu się zdecydować. kiedy M. leżał teraz w szpitalu, to matu była z Babcią - raz spała, a raz wychodziły na spacer - było mi łatwiej, bo wiedziałam, że muszę, że wyjścia nie mam.
Myślałam że tylko ja nie lubię jak ktoś inny oprócz nas bierze ją na ręce;))... I zastanawiam się czy mi to kiedyś minie. A nie możesz przenieś jej łóżeczka do Waszej sypialni?
OdpowiedzUsuńMi jak na razie nie mija, a nawet często się pogłębia :-)
UsuńŁóżeczko niby przenieść mogę, ale nie chcę - po pierwsze dlatego, że M. wciąż ma kłopoty ze snem, więc po tygodniu padałby na twarz, po drugie uważam, że Mati po to ma swój pokój, żeby w nim spać, a że ja jej towarzyszę, to druga sprawa :-p
Dosłownie jakbym czytała o sobie!
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com