FAJNIE BYĆ MAMĄ

FAJNIE BYĆ MAMĄ

W końcu czuję się mamą - jak wiecie, miałam z tym na początku problem, nie docierało do mnie, że Matylda jest moja, że jestem mamą. 
Jestem mamą - tak bardzo lubię to mówić, duma mnie rozpiera - JESTEM MAMĄ!

Bycie mamą jest fajne - owszem ma swoje plusy i minusy, ale dzisiaj o tych lepszych stronach.

Bycie mamą jest fajne, bo...

... dzięki temu czuję się szczęśliwa,
... dzięki temu czuję się bardziej dorosła,
... uwielbiam chodzić z wózkiem,
... te maleńkie łapki, które dotykają mnie z samego rana, to lek na całe zło,
... ten delikatny głosik , który wita mnie co rano, to balsam dla mojej duszy,
... okrzyk "TATA", kiedy pokazuje Mati zdjęcie M., uświadamia mi, że nasze dziecko tyle się uczy,
... nareszcie Matylda ma jedną dłuższą drzemkę i nie musimy wtedy wychodzić na spacer,
... kiedy widzę, że Mati robi kolejny krok ku dorosłości, to serce mi się raduje,
... to małe ciałko, to wszystko, co mamy,
... rączki, nóżki, policzki, uszka, oczka, nosek - są najpiękniejsze na świecie,
... można kogoś kochać tak mocno, że nie będąc mamą nie miałabym o tym pojęcia,
... każdego dnia wiem, że czekają mnie nowe umiejętności naszej córy, 
... chwila relaksu staje się największą wygraną, 
... nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy,
... zmieniło się nasze życie na lepsze :-)


BYCIE MAMĄ JEST FAJNE!

TATATATATATATATAT

Od samego rana nie opuszcza mnie to dźwięczne:"tatataattaattatata" - córka uwielbia wołać, krzyczeć, piskać w ten rytm. Jeszcze niedawno byłam pewna, że zwyczajnie podobają jej się dźwięki przez nią wydawane, ale nie - Ona wie, że Tata, to Tata i koniec. 

Pytam Córkę, kto jest na zdjęciu? I słyszę: "TATA".
Pytam, gdzie jest tata? Co robi Matyldzia? A no patrzy na zdjęcie taty i woła: "Tata".
Zawzięcie mówię do niej mama, mama, a Mati, jakby chciała się ze mną podroczyć: "Tata". Im głośniej i mocniej akcentuje mama, tym bardziej Ona krzyczy TATA!
Rano 5:30 budzi mnie wesoły okrzyk: "Tata".
I myślę sobie, może Ona uważa, że tata to ja, ale nie, nic bardziej mylnego, bo tata jest tylko jeden :-)

Mówię do Niej, Młoda, jak tata Ci w głowie, to leć do niego, a nie siedzisz mi pod nogami, niech tata Cię nakarmi i owoc poda, ale nie, Matylda to mała cwaniara, oj charakterną mamy córę, charakterną. Wie doskonale, co na matkę działa, wie, jak mnie podejść, żebym za sekundę już przy niej była, tak samo wie, jak tatę podejść - owinęła nas sobie wokół tych swoich cudownych paluszków :-D
Kiedyś myślałam, że charakter się dziecku kształtuje cały czas i tak pewnie jest, ale jakieś konkretne cechy charakteru po prostu ma i już - i dziedziczy je po ojcu, czy matce, co gorsza jak cechy się mocno wymieszają, to wybuch gwarantowany, tak jest u nas :-)

Ojjj..., jak ja uwielbiam słuchać tego radosnego: "Tatatattatatatat".
BYŁ ZAJĄCZEK

BYŁ ZAJĄCZEK

Dzięki Karolinie z bloga Cały Świat Karli mogłam po raz kolejny wziąć udział w wymiance, tym razem Zającowej.

Prezent robiła nam Mama SynAlka z bloga synalek&córciajulcia - to już chyba tradycja, bo poprzednio też nam Aga robiła prezencik :-) I wiecie co? Cieszę się z tego powodu, bardzo się ciesze, bo dostaliśmy takie wspaniałości, że nie mogę się nimi nacieszyć :-)


Aga uszyła cudowną spódniczkę dla Mati, jest piękna - nie bądź taka skromna :-)
Matylda dostała też drewniane klocki, którymi bawi się ciągle, bardzo jej pasują, z resztą mi też, bo uwielbiam takie cuda.
Kartka z życzeniami za pewne wykonana przez Olka - najpiękniejsza kartka świata - już schowana do pudełka skarbów :-)
Dla matki same perełki - kuracja na włosy - przyda się, oj przyda. I lakier - czerwony - miałam sobie kupić, ale już nie muszę :-p
Czekoladę zjadł Tata, a niech ma :-)

Bardzo, bardzo dziękujemy, prezenty są wspaniałe :-*
MATKA DZIECKU SZYJE

MATKA DZIECKU SZYJE

Od jakiegoś czasu zbieram cudeńka i pomysły na cudeńka do pokoju Matyldy. W zasadzie w swoim pokoju Matyldzia mieszka od narodzin, ale razem ze mną, a ja..., ja mam w końcu zamiar wrócić do NASZEJ SYPIALNI, bo jednak mimo wszystko wolę się przytulić do M., niż do swojej poduszki. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w praktyce, bo karmię ciągle piersią, a Mati wcina też w nocy, więc pewnie będę do Niej wędrowała, dopóki mi się nie znudzi :-) Na szczęście nie mamy dużego mieszkania. 

I w związku z tym zawzięcie szyję. Że maszynę mam, już kiedyś wspominałam, że jestem samoukiem chyba też pisałam, więc te moje wypociny czasem są ładniejsze, czasem brzydsze, ale bywam też z siebie dumna :-D

Na pierwszy ogień poszła chmurka - za nim Mati się urodziła zrobiłam taką chmurkę z filcu, ale pod wpływem hormonów po jakimś czasie ją wyrzuciłam. Nowa wygląda tak:


Kolejna uszyła się sowa - jestem z niej bardzo dumna, a Mati się z nią zaprzyjaźniła, chyba się spodobała:


No i pościel - teraz jest typowo letnia, ale na zimę mogę włożyć do środka ocieplenie i też będzie dobra. A, no i żeby nie było, Matylda teraz ma kołderkę, ale jakoś mi się znudziła. Polarek szyje się dość trudno, więc nie dziwię się, że ceny zestawów są drogie, ale czego się nie robi dla Ukochanej Córeczki:




Oczywiście, jak wszystko skończę, to się pochwalę, bo to takie bardzo przyjemne szyć dla swojego Szkraba.
MAM DLA MAM

MAM DLA MAM

Jak większość blogujących Mam skorzystałam z możliwości przetestowania austriackich produktów firmy MAM. Producenta nie znałam, pierwszy raz o produktach usłyszałam od koleżanki. Rozmawiałyśmy na temat smoczków i Monika powiedziała, że u Nich się sprawdzają smoki MAM Baby, zrobiłam wielkie oczy, bo nie wiedziałam o czym mowa. Monika używała ich całej serii: smoczki, nakładki na piersi, smoczki do butelek - wspomniała, że są zrobione z jedwabistego silikonu i że są takie piękne. Oczywiście w domu zaczęłam czytać. Wszystko, ale to wszystko jest takie piękne, że zaczęłam żałować, że nie poznałam marki wcześniej. Kupiłam nawet jednego smoka, ale niestety Matylda była już przyzwyczajona do swojego. Później się dowiedziałam, że nie jest dobrze zmieniać modelu smoka, ma to wpływ na zgryz, wiec dobrze się stało, że Matylda go nie zaakceptowała..


Do przetestowania otrzymałyśmy gryzak-grzechotkę Bite & Play 5+, kubek niekapek Learn To Drink Cup od 8 miesiąca oraz kubek Sport Cup od 12 miesiąca, także o produktach będę na pewno jeszcze wspominała podczas testowania.


Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda na bardzo porządne, jest dopracowane w każdym calu. Produkty są estetyczne i cieszą oczy, jak widać nie tylko moje. Matylda obejrzała, dotknęła - zaakceptowała.


BEPANTHEN

BEPANTHEN

Jakiś czas temu zostałam zaproszona do wzięcia udziału w kampanii Bepanthen Baby Maść Ochronna przez Streetcom. Dostałam kilka zestawów maści, którą miałam sama przetestować, ale również rozdać znajomym.

Powiem szczerze, że ja maść znam od dawna, używałam do piersi - później Matyldzie też smarowałam pupcię, ale że problemów z odparzeniami nie mieliśmy, to zdanie było mi jakoś ciężko wyrazić - lubiłam maść, bo dobrze się rozprowadzała. Po otrzymaniu maści przez kilka dni Matylda miała problem z luźniejszymi kupkami, więc pupcia się troszkę zaczerwieniła i po zastosowaniu maści przy każdej zmianie pieluszki po jednym dniu problem mieliśmy z głowy, więc maść mogę polecić każdemu z czystym sumieniem. Wiem, że mamy narzekają na cenę, ale wystarczy dobrze poszukać i znaleźć maść za nieduże pieniądze :-)


Przygotowując się do testowania zapytałam o skład SROKĘ - nasze guru kosmetyczne :-)
Sroka napisała: "Skład bez szkodliwych substancji" - więc tym bardziej się ucieszyłam, a pytałam, bo ja na tych składach się zupełnie nie znam :-)

Wy też używałyście? Jakie wrażenia?

DO BRZEGU DALEKO

Nie wiem, co się dzieje.
Nie potrafię się zorganizować.
Nie wiem, co się stało z czasem.

Mam ostatnio wrażenie, że moja doba jest krótsza niż innych. Nie jestem w stanie nic zrobić. Wszystko robię na raty. Nie wiem. Może to taki okres, może to przesilenie wiosenne, może Matylda zajmuje teraz tak dużo czasu.

Miałam nadzieję, że po ostatnim  weekendzie się ze wszystkim wyrobie - M. był w domu, więc stwierdziłam, że będzie łatwiej. Niestety. W weekend nie zrobiłam nic.

W domu bałagan jak był, tak dalej jest.
Nic nie pozałatwiałam.
Z notesu nic nie wykreśliłam, a dopisałam i owszem.
Wszystko się nawarstwia.

Gdyby tak ktoś wydłużył mi dobę o 5 h, ale niech w tym czasie M. będzie w domu, to naprawdę - ogarnę się ze wszystkim.

Tak mi potrzeba takiego luzu psychicznego, że nic nie mam do zrobienia, że wszystko jest gotowe. Wieczorem jestem tak zmęczona, że ledwie na oczy patrzę. Rano też nie jest lepiej.

Wierzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku i po tym weekendzie z notesu zniknie 3/4 spraw do załatwienia :-p Tak sobie obiecuję :-D

Co u nas nowego?
Nowy u nas jest każdy dzień. Mati codziennie umie coś innego, codziennie czymś nas zachwyca :-D My pękamy z dumy oczywiście :-D

Do usłyszenia i trzymajcie na mnie kciuki.
Copyright © 2014 ja-matka.pl , Blogger