W NOCY ZAMIENIAM SIĘ W POTWORA
Dla mnie od zawsze tak było - noc jest od spania. No dobra, kiedyś była od imprezowania, czasem od pracowania, ale generalnie jest od spania. Umówmy się, że dzieci zmieniają ten pogląd.
Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęłam zastanawiać się, jak będą teraz wyglądały nasze noce - jak ja się bałam. Bałam się, że nie dam rady, że będę zasypiała, że nie będę słyszała dziecka.
Tata Matyldy cierpi na bezsenność, więc śmieliśmy się, że to On będzie noce spędzał z Małą. Oczywiście życie zweryfikowało to inaczej, bo ja z Matylda śpię w Jej pokoju, a M. w naszej sypialni - niech się chłop wyśpi, rano do pracy przecież idzie. O nie, nie - jaka ja byłam wściekła na Niego na początku, że nie chce mi pomagać, że dziecko chciał, a teraz w nocy nie ma zamiaru się podnieść, ale wcale nie chodziło o dziecko. Chodziło o to, że ja zwyczajnie za Nim tęskniłam - nie umiałam się pogodzić z tym, że śpimy oddzielnie. Po jakimś czasie zrozumiałam, że to stan przejściowy i że M. nie robi nic złego - ale nie o tym chciałam.
Po powrocie do domu z Matyldą okazało się, że nie jest tak źle, bo Mała przespała drugą albo trzecią noc całą, a normalnie budziła się raz :-D Ot taki egzemplarz nam się trafił. Chociaż co druga ciocia mówiła, że to się zmieni, że jeszcze trochę i zacznie budzić się częściej. Oczywiście tak też się stało, więc znów byłam zła, bo myślałam sobie, że jest coraz starsza, a śpi coraz mniej, trochę mi zajęło zrozumienie tego fenomenu :-)
Matylda nigdy nie płakała w nocy, nie zdarzyło się jej to od urodzenia. Zawsze się budziła, zawołała i grzecznie czekała, aż ktoś podejdzie. Brałam ja, karmiłam i odkładałam - takie cudne były noce. Aż tu pewnego razu Matylda postanowiła nie spać 2-3 h w nocy, raz, drugi, trzeci - nie wiedziałam o co chodzi. Gadała sobie, krzyczała, kręciła, wierciła, zasypiała na chwilę, znów się budziła. A we mnie wstępował jakiś demon. Wtedy byłam dopiero zła, miałam okropne myśli, później wyrzuty sumienia i tak w kółko. Czasem miałam ochotę ją zostawić i wyjść, czasem miałam ochotę na nią nakrzyczeć - chciałam, żeby spała. I ja też chciałam spać, marzyłam, żeby się wyspać. Rozmawiałam z innymi mamami, aż w kocu koleżanka podpowiedziała, ZGAŚ LAMPKĘ - zgasiłam i zgasł problem nocnego niespania.
Teraz Matylda budzi się 2-3 razy, ale zjada i na ogół śpi dalej. Oczywiście są momenty, kiedy coś jej nie pasuje. Ząbkuje, dziąsła są nabrzmiałe, Mała się męczy, więc i noce są gorsze, ale jakoś dajemy radę - uświadomiłam sobie, że taki stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie, że kiedyś się to skończy, a ja pewnie jeszcze nie raz zatęsknię za nocnymi przytulaskami.
Owszem dalej marzę, żeby pospać chociaż do 9, żeby nie obudzić się ani razu w nocy. Codziennie sie kładę z myślą, że może właśnie dziś dziecko zrobi mi niespodziankę i nie obudzi się ani razu, ale jak na razie Matylda ma inne plany :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz