TY JESZCZE KARMISZ?
Karmię Matyldę piersią, wiedziałam od początku, że będę Ją karmić. Nie myślałam w ogóle o tym, że mi się nie uda, że Mała nie będzie chciała współpracować, albo może pojawią się jakieś medyczne przeciwwskazania - postanowiłam, że będę i już.
Owszem nie obyło się bez łez, bo to brodawki poranione, a to Mała mokrego już sutka nie może chwycić, a to temperatura bardzo wysoka podczas nawału, ale nie poddałam się. Udało się i udaje tak już prawie 6 m-cy, dla jednych krótko, dla innych długo - ja nie mam zamiaru na razie przestawać. Tak mi wygodnie, tak mi dobrze, i do tego te momenty, kiedy Matylda wyciąga rączki do cycka, bo leży już na swoim miejscu i wie, że zaraz będzie jedzonko, albo jak wcina i patrzy mi w oczy - dla mnie to niesamowite emocje, niesamowita bliskość, czas tylko dla nas :-) Uwielbiam te chwile!
Niestety nie może być kolorowo, bo od kilku tygodni wciąż słyszę, że powinnam już przestać, że na pewno mój pokarm nie starcza, że Matylda jest głodna. Co z tego, że rośnie jak na drożdżach, co z tego, że ma prawidłową wagę - nikogo to nie obchodzi.
Sąsiadka na klatce mówi: "Ty na pewno już nic nie masz w tych cyckach".
Pani w sklepie: "Mama Cię głodzi Maleństwo".
I takie gadanie jest w kółko, przecież to aż się nie chce tłumaczyć, rozmawiać, powtarzać, bo do niektórych ludzi nic zupełnie nie dociera, wiedza swoje, mają swoją teorię i koniec! Teraz się tylko uśmiecham i idę w swoją stronę, bo dyskusja jest zbędna.
Ja się tylko zastanawiam, co muszą słyszeć te Mamy, które karmią ponad rok albo dłużej.
Pomału zaczynamy rozszerzać dietę Matyldy, na pewno opiszę nasze pierwsze podboje jedzeniowe.